Słowa padły podczas wystąpienia w Stambule, na kilka dni przed kolejnym szczytem NATO, który rozpocznie się w najbliższy wtorek w Londynie. Przypomnijmy, że Macron wywołał burzę na początku listopada, gdy w wywiadzie dla brytyjskiego "The Economist" skrytykował to, co dzieje się obecnie z Sojuszem Północnoatlantyckim. Jego słowa wynikały również ze skomplikowanych relacji z amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem. W tym tygodniu Macron bronił swojej wypowiedzi. Po czwartkowym spotkaniu z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, stwierdził, że komentarz o "śmierci mózgowej" paktu był "potrzebnym sygnałem alarmowym". Po ostrych słowach Erdogana francuskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapowiedziało, że wezwie tureckiego ambasadora do złożenia wyjaśnień. Zdaniem jednego z przedstawicieli francuskiego rządu, cytowanego przez agencje, "jeśli chodzi o ostatnie ekscesy tureckiego prezydenta, to powiedzmy sobie jasno, nie są to deklaracje, to są inwektywy". Stosunki między Francją a Turcją są od dawna bardzo napięte. Ostatnio pogorszyły się jeszcze bardziej po ataku armii tureckiej na Kurdów, na początku października. Chodzi o ofensywę w północno-wschodniej Syrii. Jej celem, jak twierdzą tureckie władze, jest wyrzucenie kurdyjskich bojowników z pasa przy granicy Turcji z Syrią i utworzenie tam "strefy bezpieczeństwa". Ankara chce tam przesiedlić syryjskich uchodźców przebywających w Turcji, z kolei Kurdowie nazywają tę operacją czystką etniczną.