Wypowiedź przywódcy najliczniejszego kraju arabskiego wskazuje na narastające w regionie obawy że podział Iraku może jeszcze bardziej wzmocnić dżihadystów z Państwa Islamskiego, którzy proklamowali kalifat na zajętych terytoriach Iraku i sąsiedniej Syrii. - Referendum, którego niezwłocznego przeprowadzenia domagają się Kurdowie, nie jest w rzeczywistości niczym innym, jak wstępem do katastrofalnego podziału Iraku na małe rywalizujące ze sobą państewka - cytuje egipska agencja MENA słowa Sisiego podczas spotkania z dziennikarzami. W Iraku mieszka około 5 milionów Kurdów. Od czasu obalenia przez Amerykanów dyktatury Saddama Husajna w 2003 roku dysponują znaczną samodzielnością, w tym własnym parlamentem i honorowanym przez zagranicę własnym kierownictwem politycznym. W czerwcu kurdyjscy bojownicy obsadzili położony poza terenem ich autonomii Kirkuk, wokół którego rozciąga się jedno z głównych irackich zagłębi naftowych. Była to reakcja na ofensywę dżihadystów. Prezydent Sisi powiedział też, że ostrzegł już Stany Zjednoczone i Unię Europejską przed ambicjami bojowników z Państwa Islamskiego. Jego zdaniem po Syrii i Iraku "ich celem stanie się Jordania, a następnie Arabia Saudyjska". - Planują oni też opanowanie Egiptu - oświadczył Sisi.