Prezydent Lech Kaczyński powiedział dziennikarzom w samolocie lecącym do Brukseli, że wierzy, iż wejdzie na obrady szczytu Unii Europejskiej, choć - jak zaznaczył - wie, że ekipa rządowa robi w tym momencie wszystko, aby było inaczej. - Wierzę, iż wejdę, choć wiem, że w tej chwili ekipa rządowa stara się zrobić wszystko, aby było inaczej. I to jest bardzo złe z punktu widzenia państwa - powiedział L.Kaczyński pytany przez dziennikarzy w samolocie o swoją akredytację na szczyt. Dziennikarze dopytywali, czy wierzy, iż wejdzie na szczyt. - Zobaczymy, bo z tego co wiem, pan premier działa w sposób wysoce niekonwencjonalny, tak bym to określił - zaznaczył L.Kaczyński. - To mnie i śmieszy, i żenuje - dodał. Zaznaczył też, że jest w bardzo dobrym humorze i nie da się sprowokować. Prezydent ma zamiar podczas obrad Rady Europejskiej siedzieć obok premiera Donalda Tuska. - Mam nadzieję, że tak, bo tam nie ma innych miejsc dla premierów i prezydentów, są obok siebie - mówił. Dopytywany, czy w takim razie zabraknie miejsca dla któregoś z ministrów, odparł: - Tak i tak się bardzo często zdarza, bo tam ministrowie spraw zagranicznych nie odgrywają istotniejszej roli. - Tak tam po prostu jest, tam rolę odgrywają szefowie, tam jest to bardzo silne zhierarchizowanie, no niestety, co zrobić - dodał. L.Kaczyński przyznał, że obawia się kompromitacji Polski na arenie międzynarodowej. - Ale powstaje pytanie, kto za to ponosi odpowiedzialność, na pewno nie ja, nawet w jednym procencie -podkreślił. W dokumentach przesłanych na szczyt nie wymieniono prezydenta jako członka polskiej delegacji. Lech Kaczyński spodziewa się, że podczas pobytu w Brukseli dojdzie do jego krótkiego spotkania z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym. Prezydent Lech Kaczyński powiedział dziennikarzom w samolocie podczas podróży do Brukseli, że nie będzie miał problemu z podaniem ręki premierowi Donaldowi Tuskowi. - To dla mnie akuratnie nie jest problem. Musiałem podawać rękę panu Kiszczakowi w pewnych okolicznościach, więc dlaczego mam nie podać Donaldowi Tuskowi - powiedział prezydent pytany przez dziennikarzy, czy poda rękę szefowi rządu. Premier już od wtorku przebywa w Brukseli, gdzie w środę po południu rozpocznie się szczyt UE. To, że rząd odmówił użyczenia mu rządowego samolotu na przelot do Brukseli, L.Kaczyński skomentował słowami: - Niech to sami państwo ocenią. Mnie to po trosze śmieszy, ale wolałbym, żeby Polską rządzili ludzie z innym typem zachowań, myślę, że Polska na to zasłużyła. Pytany, co powie premierowi w Brukseli i czy padnie słowo "wojna", zaznaczył, że "nie chce używać tego rodzaju określenia". - Wiem, że jest pewien styl zachowań, który w tym świecie, w którym się wychowałem trzeba by określić jako bardzo nieprawidłowe, nie chciałbym używać słowa "grubiańskie", ale myślę, że w świecie Donalda Tuska to nie jest zrozumiałe - dodał Lech Kaczyński. Po południu do Brukseli przyleciał rządowym samolotem premier Donald Tusk. W polskiej delegacji są również ministrowie spraw zagranicznych Radosław Sikorski i finansów Jacek Rostowski.