Anote Tong wyjaśnił, że platforma, o jakiej myślał, "będzie jak z science-fiction". Porównał ją do gigantycznej platformy wiertniczej. Koszt takiej konstrukcji może wynieść 2 mld dolarów. Innym sposobem na walkę z zalewaniem wysp wchodzących w skład Kiribati może być otoczenie najbardziej zaludnionych z nich falochronem i przeniesienie części mieszkańców do innych państw Pacyfiku. Taka inwestycja może kosztować około 1 mld dolarów. Zamiary prezydenta mogą wydać się nierealne, ale - jak zaznaczył - w obliczu straszliwego zagrożenia każdy pomysł należy rozważyć. Podnoszący się poziom wody zmusił już część ludności wysp do opuszczenia domów. Tong wyznał, że nie wyobraża sobie dnia, w którym mieszkańcy wyniosą się z Kiribati. - Czy Kiribati zniknie? - mówił. - Nigdy. Nigdy. Swoje pomysły prezydent Tong przedstawiał głowom innych państw regionu na Forum Wysp Pacyfiku, które rozpoczęło się w środę w Auckland w Nowej Zelandii. Głównym tematem tegorocznego spotkania są zmiany klimatyczne. Na spotkanie przybył sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun. Przed przyjazdem do Nowej Zelandii, Ban odwiedził również Wyspy Salomona i Kiribati. Jak wyznał, wizyta utwierdziła go tylko w przekonaniu, że "coś jest poważnie nie tak z obecnym modelem rozwoju gospodarczego". Obiecywał zwrócić uwagę społeczności międzynarodowej na konieczność pomocy zagrożonym zalaniem narodom Oceanu Spokojnego. - Państwa wyspiarskie na Pacyfiku znajdują się na pierwszej linii zmian klimatycznych - podkreślał sekretarz generalny ONZ. - To one cierpią najbardziej, gdyż zagrożona jest ich egzystencja. Społeczność międzynarodowa musi natychmiast coś z tym zrobić. Kiribati to archipelag złożony z ponad 30 wysp, zamieszkanych przez ok. 103 tys. ludzi. Jeżeli sprawdzą się prognozy naukowców, w ciągu najbliższych 50 lat państwo może zniknąć pod powierzchnią wody. Zmiany klimatyczne zagrażają również innym narodom. Jeśli woda się podniesie, kraje takie, jak Wyspy Salomona, Fidżi, Tuvalu, Tonga czy Vanuatu stracą część lub całe swoje terytorium. Uwagę międzynarodowej opinii publicznej na problem zmian klimatycznych zwracał w spektakularny sposób rząd Malediwów na Oceanie Indyjskim. W październiku 2009 r. prezydent Mohamed Nasheed i 12 ministrów obradowało pod wodą w strojach płetwonurków.