Prokurator generalny Rodrigo Janot skierował w poniedziałek akt oskarżenia przeciwko Temerowi do brazylijskiego Sądu Najwyższego. Aby mogło dojść do procesu szefa państwa zgodę musiało wyrazić co najmniej 2/3 deputowanych izby niższej parlamentu, czyli przynajmniej 342 z 513 posłów. Jednak co najmniej 172 zagłosowało przeciwko i wniosek został odrzucony jeszcze przed zakończeniem głosowania. Gdyby przeszedł, Temer zostałby zawieszony w obowiązkach prezydenta na 180 dni, po których groziłoby mu usunięcie z urzędu. Szanse na taki rozwój wydarzeń były jednak niewielkie, ponieważ ugrupowanie Temera, Partia Demokratycznego Ruchu Brazylijskiego (PMDB), dysponuje większością, dzięki której mogło zablokować inicjatywę wymierzoną w prezydenta. 76-letni Temer jako pierwszy w dziejach Brazylii urzędujący prezydent został formalnie oskarżony o przyjmowanie łapówek. Miał przyjąć od koncernu JBS, światowego giganta na rynku koncern mięsnych, łapówki na łączną kwotę pół miliona reali, tj. ok. 132 tys. euro. Zgodnie z brazylijską konstytucją, dochodzenie wobec urzędującego prezydenta może być wdrożone jedynie w tym przypadku, jeśli zarzucane mu czyny przestępcze popełnił w trakcie sprawowania swego urzędu. Według prokuratora generalnego Brazylii jest to właśnie przypadek Temera. Michel Temer objął najwyższy urząd w państwie w 2016 roku po impeachmencie poprzedniej prezydent Dilmy Rousseff, której był wówczas zastępcą. Według najnowszych sondaży pozytywnie ocenia go zaledwie 5 proc. obywateli. Temer odmawia ustąpienia z urzędu, twierdząc, że byłoby to równoznaczne z przyznaniem się do stawianych mu zarzutów.