Na konferencji prasowej w ramach 53. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa prezydent podkreślił, że z jego licznych rozmów z przedstawicielami różnych państw wynika, iż wszyscy, nie tylko w Europie, ale i poza nią, czekają jakie będą działania nowej administracji amerykańskiej. "Powtarzam: działania, bo w sferze medialnej słyszeliśmy różne, często wypaczone, informacje. Pan prezydent Donald Trump do niedawna był biznesmenem, teraz jest politykiem. Pozwólmy mu spokojnie rozpocząć działalność" - mówił prezydent. Wyraził przekonanie, że linią polityczną Trumpa będzie "polityka wyważona, taka, jaką polityka amerykańska przez dziesięciolecia była". Podkreślił, że USA są postrzegane jako "strażnik ładu i porządku na świecie, który w sposób poważny traktuje swoich sojuszników". Prezydent Duda dodał, że właśnie o tym rozmawiał z amerykańskim senatorem Johnem McCainem, który kilkakrotnie zapewniał go, że "bezpośrednie zaplecze prezydenta Trumpa, to ludzie bardzo poważni, z wielkim doświadczeniem politycznym, poważnie myślą o sojuszu USA i Europy oraz USA i NATO". "Dziś wypowiedziane słowa wiceprezydenta Mike'a Pence'a jasno potwierdzają tę diagnozę" - powiedział prezydent Duda. "Presje były, są i będą" "Presje były, są i będą, to oczywiste w polityce międzynarodowej. Dla nas najważniejsza jest realizacja interesu narodowego, a jest nim bezpieczeństwo Polaków" - mówił w Monachium Andrzej Duda. Jak dodał, osiągnięciu tego celu służy m.in. obecność w Polsce wojsk amerykańskich. W opinii prezydenta najważniejsze jest to, żeby realizować interesy kraju, a przede wszystkim - interesy rodaków, przed którymi politycy odpowiadają za sprawowanie urzędów. "Ta odpowiedzialność oznacza przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa - i to jest ten cel najistotniejszy. Polacy mają być bezpieczni i czynimy wszystko, aby tak było i mam nadzieję, że nasi rodacy to widzą" - dodał prezydent wskazując, że chodzi tu m.in. o obecność armii Stanów Zjednoczonych w Polsce, "która w sposób poważny zaistniała po raz pierwszy od tego momentu, kiedy nastąpiła w Polsce transformacja". "Myśmy od dawna byli członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego, tylko tego NATO nie było tak naprawdę w Polsce - i w tej chwili ono jest, poprzez obecność armii Stanów Zjednoczonych i ono będzie poprzez obecność sił sojuszniczych, która w tej chwili jest w trakcie organizacji, i jestem przekonany, że niedługo w sposób sprawny te siły sojusznicze w Polsce się znajdą - dokładnie tak, jak zostało to ustalone w czasie szczytu NATO w Warszawie" - podkreślił. "Dla nas to jest najważniejsze, a presje będą różne. Będą tacy, którzy będą niezadowoleni z tego, że wojska NATO są obecne w Polsce i na pewno będą wywierali i wywierają presję, próbują. Inni z kolei uważają, że być może trzeba zgadzać się na różnego rodzaju rozwiązania, które z punktu widzenia interesów Polski nie są rozwiązaniami korzystnymi. My będziemy wtedy szukali takich rozwiązań, które będą rozwiązaniami polubownymi, gdzie obie strony będą wygrywały, bo dla nas najważniejszy jest interes Polaków - i to staramy się realizować" - dodał prezydent. Prezydent stanowczym głosem o sankcjach wobec Rosji Andrzej Duda podkreślił również, że nie może być mowy o zniesieniu zachodnich sankcji wobec Rosji, dopóki w pełni nie zostaną zrealizowane tak zwane porozumienia mińskie. W ocenie prezydenta cała wspólnota międzynarodowa, powinna naciskać na Rosję i wspieranych przez nią separatystów, by postanowienia z Mińska odnośnie wschodu Ukrainy faktycznie weszły w życie. "A trudno mówić o ich realizacji w sytuacji, kiedy ci, którzy są pod niewątpliwą kontrolą rosyjską, prowadzą działania ofensywne" - powiedział prezydent. Jak dodał, podczas spotkania z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką zapewnił go o pełnym wsparciu ze strony Polski w tej kwestii.