- Trudno uwierzyć, gdy się stoi twarzą zwróconą w kierunku pięknego krajobrazu Austrii, że to było jedno z piekieł Europy - podkreślał prezydent Komorowski, który przebywa z oficjalną, dwudniową wizytą w Austrii. Jak mówił, ten obóz był jednym z piekieł, w którym ginęła inteligencja polska i Polacy. Przypomniał, że w tym samym czasie, co Mauthausen, mniej więcej 70 lat temu, powstał obóz koncentracyjny w Auschwitz. - Miała wówczas także miejsce zbrodnia katyńska, zbrodnia wymordowania kwiatu narodu polskiego - mówił prezydent Komorowski. Podkreślił też, że od tamtego czasu minęły już trzy pokolenia. Jest to według prezydenta dystans wystarczający, by zobaczyć, jaką drogę musieliśmy przejść do obecnej chwili. Heinz Fischer zaprosił do zwiedzenia obozu Bronisława Komorowskiego, bo jak tłumaczył, jego kraj musi się uporać z ciemną stroną własnej historii. - Myślę, że ważne jest z punktu widzenia aspektu politycznego i psychologicznego, by historia lat 1939-45 była znana. Dla Austrii był to okres ponury, mieliśmy istotny wkład w przestępstwa o charakterze nazistowskim - podkreślił prezydent Austrii. Jego zdaniem, trzeba dołożyć wszelkich starań, aby okropny czas narodowego socjalizmu nie zostawił tylko strasznego piętna, ale by przemienić to także na pozytywne aspekty. Członkiem delegacji, towarzyszącej Bronisławowi Komorowskiemu, jest Henryk Czarnecki, który trafił do Mauthausen w listopadzie 1943 roku i przebywał tam do końca do maja 1945 roku. W kamieniołomach drążył tunele. Jak mówił, przeżył, bo był młodym, wysportowanym chłopakiem. - Bo przy Mauthausen, Auschwitz to było nic - powiedział, zaznaczając, że w obozie panowały straszne warunki, a najbardziej wykańczający był przerażający głód. W obozie w Mauthausen w latach 1938-45 hitlerowcy przetrzymywali łącznie ponad 200 tysięcy ludzi, z czego jedną czwartą stanowili Polacy.