- Musimy poskromić rynki, a nie je demonizować - oświadczył profesor Monti w wywiadzie dla telewizji publicznej. - Rynki to dzikie bestie, przydatne, ale się zagalopowały - podkreślił wybitny włoski ekonomista. - Włochy skumulowały za duży dług publiczny, bo po narodzinach euro rynki usnęły na lata, a potem nagle się obudziły i teraz oszalały - mówił premier. Wyraził opinię, że trzeba się z nimi liczyć, bo w przeciwnym razie są "policzkiem dla stabilności". Szef włoskiego rządu ocenił, że dobrze skoordynowana polityka może czerpać z rynków to, co najlepsze bez konieczności "uginania się przed nimi". Mario Monti wyznał, że najbardziej bolesne dla niego podczas prac nad programem oszczędnościowym rządu było to, że uświadomił sobie, że trzeba też nim objąć najniższe emerytury, które w przyszłym roku nie zostaną podniesione o wskaźnik inflacji. Odnosząc się do pierwszych zapowiedzi strajków przeciwko pakietowi antykryzysowemu, oświadczył: "W przeszłości odbywały się strajki, także generalne, z mniej ważnych powodów". - Szczerze rozumiem reakcję, ale zachęcam wszystkich do refleksji nad tym, co by się stało z rynkiem pracy i emeryturami bez tej interwencji - zaapelował. - Włosi zrozumieją to, a my wytłumaczymy nasze decyzje - dodał premier, który w niedzielę przedstawił program oszczędnościowy swego rządu. Jego celem jest doprowadzenie do równowagi finansów państwa w 2013 roku. Pakiet ma przynieść oszczędności szacowane na 30 miliardów euro.