"Moja podróż do Putina jest zaplanowana na początek marca. To jest próba" - powiedział Renzi w wywiadzie dla telewizji RAI. Nie podał żadnych szczegółów. “Ważne jest to, by przekazać komunikat, iż w kwestii Libii rolę musi odegrać ONZ, a Rosja jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa" - wyjaśnił. Renzi wyraził opinię, że poprzednia zbrojna interwencja w Libii w 2011 roku po wybuchu ciężkich walk między wojskami rządowymi a siłami przeciwników reżimu Muammara Kadafiego była "wielką improwizacją". "Teraz trzeba płacić konsekwencje tego" - ocenił. “Słuszne było przepędzenie Kadafiego, ale teraz trwa batalia o przyszłość naszego świata" - oświadczył Renzi, który od dłuższego czasu przypomina krajom europejskim, że równie dużym zagrożeniem dla pokoju, jak wojna na Ukrainie, jest kryzys libijski. W wywiadzie telewizyjnym Renzi podkreślił, że prezydent Władimir Putin powinien powrócić do międzynarodowego stołu negocjacji jako przywódca kraju, który odgrywa kluczową rolę na świecie. "Ale najpierw Rosja musi wyjść z Ukrainy" - zastrzegł. "Putin ponosi odpowiedzialność za naruszenie integralności Ukrainy. Ja staram się przekazać taki oto komunikat: jeśli Rosja powróci do stołu wspólnoty międzynarodowej, wszyscy będziemy spokojniejsi" - zaznaczył. Włoski premier zwrócił uwagę na zagrożenie, jakim jest przemoc Państwa Islamskiego. "Obecnie trwa obłędna wojna między tymi, którzy chcą terroru a resztą świata, do której należy wiele państw islamskich. Chciałbym, żeby Putin był w drużynie ze mną" - stwierdził Renzi w RAI3, odnosząc się do konieczności rozwiązania kryzysu libijskiego i stawienia czoła zagrożeniu ze strony dżihadystów. "Od początku mówię, że konieczny jest powrót Rosji do międzynarodowych rozmów" - dodał. Przypomniał, że Moskwa miała decydujące zdanie w sprawie Syrii, gdy rozważano możliwość zbrojnej interwencji Zachodu w tym kraju.