Na Piazza del Popolo włoski premier wygłosił przemówienie do tysięcy zwolenników swej Partii Demokratycznej, przybyłych, by zadeklarować gotowość głosowania na "tak" w referendum konstytucyjnym 4 grudnia, w którym obywatele wypowiedzą się na temat rządowego projektu zmiany ustawy zasadniczej. Reforma przewiduje głównie zmianę składu i kompetencji Senatu, zmniejszenie jego liczebności oraz redukcję kosztów polityki. W swym wystąpieniu Renzi powrócił do polemiki, jaka utrzymuje się od kilku dni na linii Budapeszt-Rzym. Włochy krytykują premiera Orbana za politykę zamkniętych drzwi wobec migrantów, zaś rząd węgierski zarzuca władzom w Rzymie łamanie unijnych zasad, co według Budapesztu nasila falę migracyjną. Ponadto Orban mówił w piątek o tym, że Włochy przeżywają poważne trudności gospodarcze, mają rosnący deficyt i dodał, że to powód "nerwowości" Renziego. Włoski premier oświadczył na placu w Wiecznym Mieście: "Europa odwraca dzisiaj głowę w obliczu migracji, udaje, że nie widzi tego, że budowane są mury". “Kiedy węgierski premier Viktor Orban mówi, że problemem są Włochy, przypominam uniżenie jemu i wszystkim krajom, które mają zupełnie inną historię niż nasza, że Włochy są wśród państw, które nie tylko są płatnikami UE i dają więcej pieniędzy niż biorą z Unii, ale są też jednym z krajów, które przyczyniły się do zagwarantowania wolności tym, którzy ją utracili" - oświadczył Matteo Renzi. “Niech przepłuczą sobie usta zanim zaczną mówić o Włoszech" - dodał. "Boli mnie, że w tej batalii musimy być sami, że nie słyszy się głosów innych" - powiedział. Dodał następnie, że "chciałby usłyszeć głos opozycji, która powiedziałaby premierowi Orbanowi: ręce precz od dyskusji na temat Włoch". Wcześniej kilka razy premier Renzi zagroził wetem wobec budżetu UE dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej, które nie chcą przyjąć uchodźców w ramach unijnego planu ich relokacji.