Rzeczniczka Camerona Helen Bower powiedziała, że premier podniósł na poniedziałkowym posiedzeniu gabinetu kwestię ksenofobicznych graffiti, które pojawiły się na budynku Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego (POSK). Dodała, że szef rządu "potępił incydenty, które miały miejsce w całym kraju podczas weekendu, polegające na zastraszaniu imigrantów i mówieniu im, że muszą wracać do swych krajów". Burmistrz Londynu napisał na Twitterze: "Mam zerową tolerancję na przestępstwa z nienawiści w Londynie. My nie tylko tolerujemy tu nasze różnice - my je celebrujemy". Khan wezwał londyńczyków: "Zjednoczmy się przeciw narastającej fali przestępstw nienawiści, popełnianych przez tych, którzy mogą wykorzystywać zeszłotygodniowe referendum (ws. Brexitu) jak przykrywkę, i którzy starają się nas podzielić". Wraz z szefem londyńskiej policji Bernardem Hogan-Howe'em Khan ostrzegł, że nie będą tolerować ksenofobicznych ataków w mieście - pisze londyński dziennik "Evening Standard". Hogan-Howe dodał, że Londyn jest miastem "różnorodnym i globalnym", a to "nie zmieniło się w ciągu ostatnich kilku dni". "Jeśli ludzie mają więc jakieś obawy, powinni dać o tym znać policji. Będziemy bardzo energicznie prowadzić śledztwa na podstawie wszelkich doniesień o przestępstwach motywowanych nienawiścią" - zapewnił. Były burmistrz Londynu Boris Johnson nie odniósł się wprawdzie bezpośrednio do tych incydentów, ale zapewnił, że "prawa obywateli europejskich mieszkających w tym kraju będą w pełni respektowane". Policja bada okoliczności niedzielnego wymalowania farbą na fasadzie budynku POSK, znajdującego się w zachodniej dzielnicy Londynu, Hammersmith, hasła wzywające Polaków do opuszczenia Wielkiej Brytanii. Prowadzi też od soboty śledztwo w sprawie dystrybucji ulotek zawierających mowę nienawiści wobec Polaków mieszkających w Cambridgeshire (środkowo-wschodnia Anglia). Polska ambasada wezwała wszystkich Polaków, którzy padają ofiarą ksenofobicznych ataków, oraz świadków tych zdarzeń, by informowali o incydentach lokalne władze. Więcej ataków na muzułmanów Organizacje muzułmańskie w W. Brytanii podały w poniedziałek, że w ostatnich dniach znacząco wzrosła liczba incydentów wymierzonych w wyznawców islamu. Wiele tych przestępstw powiązano z decyzją o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, podjętą w niedawnym referendum. Muzułmańska Rada Wielkiej Brytanii (MCB), organizacja zrzeszająca instytucje islamskie i reprezentująca 2,7 mln brytyjskich muzułmanów, poinformowała, że od ogłoszenia wyniku referendum w piątek odnotowano ponad 100 przestępstw z nienawiści. "Nasz kraj obecnie doświadcza kryzysu politycznego, który, jak się obawiam, zagraża pokojowi społecznemu" - oświadczył sekretarz generalny MCB Shuja Shafi. Inna grupa Tell MAMA, zajmująca się monitorowaniem ataków wymierzonych w muzułmanów, podała, że dotarły do niej szczegółowe informacje o ponad 30 incydentach. Wyznającej islam przedstawicielce samorządu w Walii kazano "pakować manatki", a muzułmanka nosząca hidżab w drodze do meczetu w Londynie usłyszała od dwóch mężczyzn: "Głosowaliśmy za tym, żebyś stąd wyleciała". "Wydaje się, że głosowanie w sprawie Brexitu dodało odwagi niektórym osobom z uprzedzeniami i o radykalnych poglądach, które teraz dają im upust i atakują przede wszystkim muzułmanki oraz przedstawicieli osiedlonych społeczności o odmiennym wyglądzie" - powiedział współzałożyciel Tell MAMA. Zahamowanie imigracji do kraju stało się jednym z centralnych tematów w prowadzonej przed referendum kampanii zwolenników wyjścia W. Brytanii z UE; twierdzili oni, że zwolennicy pozostania w Unii pozwolili na niekontrolowany napływ przybyszów.