"Jak dotąd, to nie nastąpiło" - podkreślił. Węgierski premier dodał też, że stosunki międzynarodowe nie są budowane po to, by jeden kraj obrażał drugi, lecz po to, by się nawzajem szanować. "Lepiej, żebyśmy nie doszli w Europie do takiego stanu, w którym jakiś premier czy dygnitarz odwiedza inny kraj unijny, by zmywać głowę jego władzom w sprawie praworządności, bo wtedy będziemy mieć wiele różnych rzeczy, ale na pewno nie europejską jedność" - oznajmił. "Praworządność nie jest na Węgrzech kwestią prawną" - powiedział Orban. "To kwestia honoru. Ci, którzy ją kwestionują, podważają nasz honor. Radzę, by dobrze to przemyśleć" - dodał. "Nie jesteśmy przeciwko żadnemu z państw" Rinne oświadczył ze swej strony, że przy przyznawaniu funduszy strukturalnych należy wziąć pod uwagę działania przeciwko zmianom klimatycznym oraz przestrzeganie praworządności. Podkreślił jednak, że są tu "potrzebne wyważone i czytelne pod względem prawnym instrumenty". W niedzielę Rinne, którego kraj sprawuje obecnie przewodnictwo w Radzie UE, powiedział, że wygląda na to, iż wszystkie kraje Unii Europejskiej są gotowe zaakceptować powiązanie unijnego finansowania z przestrzeganiem rządów prawa. "Żadne państwo członkowskie, przynajmniej nie wprost, nie sprzeciwia się temu" - przyznał Rinne, którego pytano o stanowisko Polski i Węgier w cyklicznym wywiadzie na antenie publicznego radia Yle. Zapytany, czy ze strony Polski i Węgier są "gwarancje zmian" prowadzonej przez nie polityki, Rinne odparł, że Finlandia jest "za Europą i Europejczykami oraz za wartościami, przy pomocy których można zapewnić stabilizację, pokój i rozwój dobrobytu w Europie". "Nie jesteśmy przeciwko żadnemu z państw w żaden sposób i jest to jasny przekaz dla wszystkich" - podkreślił. Szef fińskiego rządu nie doprecyzował jednak, na czym miałoby polegać powiązanie środków unijnych z praworządnością. Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska