Na konferencji prasowej szef rządu powiedział też, że bilans może wzrosnąć, gdyż wciąż nie ma informacji o pięciu uprowadzonych cudzoziemcach. Oficjalny wstępny bilans podawany w sobotę mówił o 23 zabitych zakładnikach. Podczas czterodniowego ataku, który zakończył się w sobotę szturmem sił specjalnych, śmierć poniosło - 37 obcokrajowców z ośmiu krajów - powiedział premier. Sellal dodał, że wśród uprowadzonych osób, które zginęły, był też Algierczyk. Nie sprecyzował, skąd pochodziły inne ofiary. Dotychczas potwierdzono śmierć Francuza, Amerykanina, dwóch Rumunów, trzech Brytyjczyków, sześciu Filipińczyków i siedmiu Japończyków. - Wielu obcokrajowców zostało zabitych strzałem w głowę - dodał Sellal. Poinformował też, że dotychczas nie udało się zidentyfikować ciał siedmiu cudzoziemców. Według premiera w kompleksie In Amenas na wschodzie Algierii zatrudnionych było 790 pracowników, w tym 134 obcokrajowców z 26 państw. W poniedziałek władze w Tokio potwierdziły, że w ataku zginęło siedmiu Japończyków. Premier Japonii Shinzo Abe powiedział, że wciąż trzech obywateli jego kraju jest poszukiwanych. Wyraził ubolewanie "z powodu śmierci niewinnych ludzi". Premier Algierii powiedział również, że 29 terrorystów zostało zabitych, a trzech zatrzymanych. - 32 porywaczy przybyło z północy Mali - tłumaczył premier. - Wśród napastników był Kanadyjczyk. Koordynował atak - dodał Sellal. Wcześniej źródło w algierskich siłach bezpieczeństwa powiedziało agencji Reutera, że z dokumentów znalezionych przy ciałach dwóch bojowników wynikało, że chodziło o obywateli Kanady. Kanadyjskie ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało, że zbiera informacje na ten temat. Twierdzi jednak, że w ataku mógł wziąć udział jeden Kanadyjczyk. Algierski premier powiedział, że wśród terrorystów było też trzech Algierczyków oraz obywatele: Egiptu, Tunezji, Mali, Nigerii i Mauretanii. Porywacze należeli do grupy utworzonej przez dżihadystę Mochtara Belmochtara, czyli jednego z założycieli Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu (AQMI), który w październiku 2012 r. opuścił ją, by utworzyć własną organizację. Terroryści planowali atak przez dwa miesiące w sąsiednim Mali. Szef algierskiego rządu dodał, że grupą porywaczy z kompleksu In Amenas kierował Algierczyk Taher Ben Szenab. Ten dobrze znany algierskim służbom wywiadu islamista został zabity podczas szturmu armii. Islamiści zaatakowali 16 stycznia kompleks we wschodniej Algierii, który produkuje ok. 10 proc. algierskiego gazu ziemnego przeznaczonego na eksport, oraz pobliską część mieszkalną. Domagali się zakończenia francuskiej operacji w Mali.