- Odebrałem dzisiaj rano, przed godz. 8 tragiczny meldunek od ministra obrony narodowej o śmierci pięciu polskich żołnierzy w Afganistanie. To jest najtragiczniejszy z dotychczasowych przypadków tego typu na misjach wojskowych Polski - powiedział premier dziennikarzom. Jak poinformował, polscy żołnierze zginęli w czasie pełnienia służby na głównej drodze między Kandaharem a Kabulem. - Zginęli wskutek wybuchu ładunku wybuchowego pod tym pojazdem w tzw. przepuście czy zjeździe tej drogi, drogi dotychczas uważanej za najbezpieczniejszą, jeśli chodzi o te szlaki transportowe, po których poruszają się polscy - i nie tylko polscy - żołnierze. Ładunek musiał być bardzo dużej mocy, ponieważ te pojazdy, jakimi poruszali się polscy żołnierze, uznawane są za stosunkowo odporne na tego typu zdarzenia - podkreślił premier. Premier złożył kondolencje rodzinom poległych. Poinformował też, że flagi w jednostkach wojskowych zostały - na znak żałoby - opuszczone do połowy masztów. - To wielki dramat, to bardzo smutna wiadomość dla wszystkich polskich żołnierzy, dla całej Polski, ale przede wszystkim dla rodzin poległych - oświadczył Tusk. Jak dodał, do rodzin poległych docierają teraz tzw. zespoły powiadamiania. - Nie będziemy udzielać szczegółowych informacji, dopóki nie będę miał pewności, że do rodzin poległych te zespoły dotarły - podkreślił. - Ale już teraz składam, chyba w imieniu wszystkich Polaków, bardzo, bardzo serdeczne kondolencje, wyrazy współczucia. Nic nie zadośćuczyni temu bólowi, szczególnie, że ta tragedia spotkała nas wszystkich przed świętami. To będzie smutna wigilia dla polskiego wojska, dla nas wszystkich - powiedział szef rządu. Tusk poinformował ponadto, że rano odbyło się spotkanie - z udziałem ministrów obrony narodowej i spraw wewnętrznych - zespołu, który bada okoliczności wypadku. Źródło: TVN/TVN24 Żołnierze, którzy w środę rano zginęli w Afganistanie, służyli w 20. Bartoszyckiej Brygadzie Zmechanizowanej. Do ataku doszło ok. 10.30 czasu polskiego w prowincji Ghazni, na głównej drodze oznaczonej jako Highway 1, którą jechał patrol zespołu odbudowy prowincji. Żołnierze zajmujący się projektami odbudowy jechali do miejscowości Razzak, sprawdzić postęp prac przy mauzoleum. Gdy wjechali w teren zurbanizowany, nastąpił atak z użyciem improwizowanego ładunku wybuchowego. Jego siłę wojsko szacuje na 100 kg. Mina eksplodowała pod pojazdem, którym jechali żołnierze ochraniający zespół PRT. Wszyscy zginęli na miejscu.