Niewymieniona z nazwiska kelnerka w serwisie blogowym napisała, że w ciągu kilku miesięcy Key kilkakrotnie pociągnął ją za włosy, zebrane w koński ogon. Tłumaczy, że na początku zachowanie premiera odebrała jako "żartobliwe i zabawne", jednak z czasem zaczęło ją ono irytować, aż wreszcie w marcu zażądała od szefa rządu, by przestał, poskarżyła się też jego ochronie, mimo to wybryki nie ustawały jeszcze przez jakiś czas. Wreszcie po pewnym czasie Key przeprosił ją i w ramach przeprosin wręczył jej dwie butelki wina. Polityk, wypowiadając się dla prasy podczas oficjalnej podróży do Turcji, powiedział, że często odwiedzał kawiarnię, bo znajdowała się blisko jego domu, a z pracownikami łączyły go "serdeczne i przyjazne relacje". - Zawsze było dużo wygłupów i psikusów, i to właściwie tyle - dodał. Zachowanie premiera spotkało się z ostrą krytyką opozycji. Przywódczyni Zielonych Metieria Turei powiedziała, że jego postępowanie wobec pracownicy kawiarni nasuwa pytania o mobbing w miejscu pracy. Wśród użytkowników Twittera sprawa premierowskich wybryków doczekała się dyskusji pod hashtagami "#tailgate" i "#ponytailgate", od angielskiego słowa "ponytail" oznaczającego uczesanie w kucyk.