Premier Mateusz Morawiecki przedstawił w środę (18 listopada) w Sejmie informację dotyczą sytuacji budżetowej w Unii Europejskiej. W dyskusji po wystąpieniu premiera Gawkowski ocenił, że sprzeciw Polski wobec unijnego budżetu rozbija Unię Europejską na rzecz budowania politycznej pozycji PiS. "Koniec tej hucpy" - Wspólnota i rozmowa - to przez lata cechowało Unię Europejką. Dzisiaj to wy namawiacie do konfliktu i uważacie, że będziecie załatwiali interesy pohukiwaniem" - zwrócił się do polityków PiS Gawkowski. "Unia Europejska w 2004 r. była tą sama Unią co teraz, ona ewoluuje, ale jest tą samą Unią wspólnych wartości i oczekiwań - dodał szef klubu Lewicy. Przypomniał też wątpliwości, jakie wyrażali politycy PiS w sprawie wstąpienia Polski do wspólnoty. - Budżet z UE na lata 2021 - 2027 to szansa, aby wyjść z pandemii obronną ręką, dać sobie szansę na to, aby odbudować gospodarkę, zainwestować w infrastrukturę i przede wszystkim mieć środki finansowe na służbę zdrowia - ocenił Gawkowski. Oświadczył, że złoży do marszałek Sejmu projekt uchwały w sprawie zobowiązania premiera do przyjęcia długoletniego budżetu Unii Europejskiej. - Koniec tej hucpy z wyprawianej bez zgody parlamentu przez pana i pana rząd, możliwych konfliktów, możliwych nieodpowiedzialnych kroków, które będą nas kosztowały miliardy z UE - zwrócił się do premiera Gawkowski. - Niech pan, panie premierze, walcząc o PiS, nie niszczy Europy - apelował. "My do tego nie dopuścimy" Prezes PSL Władysław Kosiniak Kamysz stwierdził z kolei, że premier Morawiecki "ulega radykałom ze swojego obozu". - Pan tego weta chyba na prawdę chce użyć, a na tym stracą rolnicy, przedsiębiorcy, stracą samorządowcy, stracą chorzy, którzy będą czekać dłużej na lepiej doposażone szpitale, stracą pracownicy ochrony zdrowia - zwracał się do premiera szef PSL. - My do tego nie dopuścimy i odrobimy każdą złotówkę, którą pan utraci przez swoje błędne i głupie decyzje, przez uleganie radykałom - oświadczył. "To jest szczyt hipokryzji i to jest zdrada stanu" Tuż po wystąpieniu premiera głos w Sejmie zabrał lider PO Borys Budka, który przemówienie szefa rządu nazwał "festiwalem kłamstwa, obłudy i oszczerstw rzucanych nie tylko w stosunku do opozycji, ale przede wszystkim do naszych partnerów w UE". - Unia Europejska to wielki projekt, nie tylko polityczny i gospodarczy, ale przede wszystkim gwarancja bezpieczeństwa na lata. I dzisiaj ci szaleni ludzie dla własnego politycznego interesu próbują rozsadzić Unię Europejską od środka - stwierdził Budka. Oświadczył, że "dzisiaj każdy, kto grozi wetem w stosunku do dobrego budżetu dla Polski, zdradza polski interes narodowy". - I trzeba powtarzać: dzisiaj zdrajcą interesu narodowego jest premier rządu polskiego, który dla utrzymania się na stanowisku, który dla wewnętrznej pozycji jest w stanie zawetować budżet, o którym 22 lipca mówił, że to jest najlepszy budżet dla Polski - powiedział lider PO. - To jest szczyt hipokryzji i to jest zdrada stanu - dodał polityk. Szef Platformy przekonywał, iż zasada praworządności nie jest groźna dla Unii Europejskiej. Zarzucił jednocześnie politykom PiS, że boją się jakiejkolwiek kontroli. - Oni boją się, że organy UE wychwycą takich Sasinów, Szumowskich i innych, którzy defraudują pieniądze polskich podatników. I oni najbardziej boją się właśnie tej kontroli. I dzisiaj gra nie toczy się o to, czy premierem będzie Morawiecki, Ziobro czy Kaczyński. Dzisiaj gra toczy się o to, czy ta władza będzie bezkarna - podkreślił Budka. Zarzucił też politykom PiS, że są w stanie zaryzykować pieniądze obywateli: rolników, samorządowców, przedsiębiorców, lekarzy dla własnego interesu politycznego. - Ta banda hipokrytów chce ryzykować wasze pieniądze, bo wiedzą, że ich czas się kończy i to są ostatnie chwile na to, by jak najwięcej się wzbogacić - zaznaczył Budka. Nawiązując do przeszłości Morawieckiego jako prezesa Banku Zachodniego WBK, przypomniał, że "reprezentował" tam kapitał irlandzki. - To jest hipokryzja. Panu nie przeszkadzało pracować dla obcego kapitału, kiedy dobrze panu płacili, ale dzisiaj pan nagle chce ratować Polskę. Wie pan, jakby pan najlepiej uratował Polskę? Powiem panu - gdyby pan dzisiaj podał się do dymisji. To byłby ratunek dla Polski - ironizował lider Platformy. Zwrócił się z apelem do Morawieckiego, by "był odważny" i przyjął unijny budżet, a później podał się do dymisji. - I wówczas historia pana zapamięta z dobrej strony, natomiast nie jako tego tchórza przed Ziobrą, Kaczyńskim, przed tymi, którzy prowadzą Polskę na manowce - dodał Budka.