Szefowa brytyjskiego rządu zaakcentowała, że był to już drugi zamach terrorystyczny w Londynie w tym miesiącu. "To był atak, którego celem po raz kolejny byli zwykli i niewinni ludzie (...) tym razem brytyjscy muzułmanie, którzy wyszli z meczetu po modlitwach" - powiedziała. May podkreśliła, że "nienawiść i zło nigdy nie zatriumfują". Zapowiedziała wzmocnienie sił policyjnych oraz oświadczyła, że W. Brytania była w przeszłości o wiele za bardzo tolerancyjna wobec wszelkich form ekstremizmu, w tym także islamofobii. Zapewniła, że rząd "nie powstrzyma się przed niczym", aby pokonać ekstremizm. Do ataku doszło tuż po północy czasu lokalnego z niedzieli na poniedziałek. W dzielnicy Finsbury Park samochód dostawczy wjechał w grupę muzułmanów wracających z wieczornej modlitwy (tarawih) w pobliskim meczecie podczas trwającego świętego miesiąca, ramadanu. Jak potwierdzono, jedna osoba zginęła, a 10 zostało rannych, z czego osiem wymagało hospitalizacji. Jak powiedział przedstawiciel policji, mężczyzna, który zmarł na miejscu zdarzenia, tuż przed atakiem doznał zapaści i otrzymywał pierwszą pomoc medyczną od zgromadzonych wokół członków społeczności. Śledczy na razie nie ustalili, czy zmarł w wyniku ataku czy wcześniejszych problemów zdrowotnych. 48-letni kierowca samochodu, który wjechał w grupę ludzi, został ujęty przez świadków zdarzenia, a następnie zatrzymany przez policję, która skierowała go na obserwację w szpitalu. Mężczyzna ma też zostać poddany badaniom psychiatrycznym. Premier May zaakcentowała, że policja była na miejscu zdarzenia w ciągu minuty i że już po ośmiu minutach ogłoszono, iż był to atak terrorystyczny.