"Sądzę, że naszym obowiązkiem na Litwie jest wyciągnięcie ręki do mieszkających na Litwie obywateli polskiego pochodzenia, rozmawianie z nimi i rozstrzyganie wszystkich problemów" - powiedział Kubilius. Jego zdaniem, ostatnio w debacie o stosunkach polsko-litewskich jest zbyt dużo emocji. "Musimy wyraźnie powiedzieć, że Litwa jest naszym wspólnym domem. Czasami również w rodzinie bywają kłótnie, nieporozumienia. Z doświadczenia wiemy, że w takich przypadkach najlepiej przemilczeć, a nie szukać winnych, gdyż najczęściej wina jest po obu stronach" - ocenił szef litewskiego rządu. Obecnie do najpoważniejszych problemów dotykających miejscowych Polaków należy funkcjonowanie oświaty polskiej na Litwie należy. 17 marca litewski Sejm przyjął nowelizację ustawy o oświacie, która zakłada m.in. wprowadzenie w szkołach mniejszości narodowych, w tym polskich, przymusowej nauki części przedmiotów w języku litewskim. Zdaniem litewskich Polaków, taka nowelizacja jest początkiem końca polskiej szkoły na Litwie. Od ponad dziesięciu lat władze w Wilnie obiecuje, że zgodnie z traktatem polsko-litewskim umożliwią Polakom, obywatelom Litwy, zapis ich nazwisk w dokumentach litewskich w formie oryginalnej. Sejm Litwy zapowiadał, że odpowiednią ustawę przyjmie w kwietniu ubiegłego roku, w dniu wizyty w Wilnie Lecha Kaczyńskiego. Parlament ustawę jednak odrzucił. Problemem jest również zwrot ziemi. W większości rejonów Litwy zwrócono byłym właścicielom ziemię w ponad 90 proc. Tymczasem w regionie wileńskim, który w większości zamieszkują Polacy, w ocenie niektórych specjalistów, ziemię zwrócono zaledwie w 50 proc., w Wilnie natomiast ziemię odzyskało tylko ok. 10 proc. jej byłych właścicieli.