Jeśli wierzyć japońskim gazetom, od czasu objęcia urzędu premiera przed miesiącem Taro Aso tylko czterech nocy nie spędził w luksusowych barach i restauracjach. Szef rządu chętnie odwiedza podobno ekskluzywny bar w jednym z hoteli, gdzie filiżanka kawy kosztuje (w przeliczeniu) 15 amerykańskich dolarów, a także luksusową restaurację, w której za węgorza z grilla płaci się co najmniej 175 dolarów. Opozycja mówi, że 68-letni Aso, polityczny arystokrata z bogatej rodziny, stracił kontakt ze zwykłymi ludźmi. Premier, znany z upodobania do cygar i szytych na miarę garniturów, broni swych zwyczajów, twierdząc, że gdyby bywał w mniej ekskluzywnych lokalach, jego ochrona miałaby mnóstwo kłopotów. Poza tym premier nie obciąża budżetu swym nocnym życiem. - Na szczęście mam pieniądze, więc sam płacę swoje rachunki - powiedział Aso dziennikarzom. Z życiem zwykłych ludzi premier też stara się zapoznać. Odwiedził ostatnio supermarket w centrum Tokio, żeby osobiście przekonać się, jak rosnące ceny dotykają klientów.