- Dobrze zaplanowane i zorganizowane ataki, prawdopodobnie z zewnętrznymi powiązaniami, miały wytworzyć wrażenie terroru poprzez wybór celów - powiedział Singh w transmitowanym przez telewizję przemówieniu do narodu. Premier dodał, że zamachy zostały najprawdopodobniej przygotowane przez ugrupowanie z sąsiedniego kraju. Indyjski rząd często obwinia sąsiedni Pakistan o wspieranie bojowników, którzy przypuszczają ataki na terenie Indii. Kiedy Singh wygłaszał przemówienie, indyjscy komandosi szykowali się do ataku na hotele Taj Mahal i Trident-Oberoi oraz ośrodek żydowski, w których zamachowcy uwięzili kilkaset osób. Premier zapowiedział, że nie będzie tolerować wykorzystywania ościennego terytorium do przygotowywania ataków w Indiach; obce państwo musi przedsięwziąć odpowiednie środki, żeby nie dochodziło do takich sytuacji - oświadczył. - Jest oczywiste, że ugrupowanie, które przeprowadziło zamachy, mające bazę poza naszym krajem, pojawiło się, siejąc (...) zniszczenie w finansowej stolicy Indii - powiedział premier Singh. Mające siedzibę w Pakistanie ugrupowanie bojowników Lashkar-e- Taiba zaprzeczyło, by odegrało jakąkolwiek rolę w zamachach w Bombaju. - Lashkar-e-Taiba zdecydowanie potępia serię zamachów w Bombaju. Lashkar nie ma związków z żadną indyjską organizacją bojową - powiedział rzecznik ugrupowania Abdullah Gaznavai. Lashkar często obwiniany jest przez Indie o zamachy na indyjskim terytorium. Według policji w zamachach zginęło co najmniej 101 osób, w tym co najmniej sześciu cudzoziemców, a 287 osób zostało rannych. Seria zamachów rozpoczęła się w środę około godz. 22.30 lokalnego czasu (godz. 18.00 czasu polskiego). Ataki przeprowadzono w wielu punktach miasta, w tym w luksusowych hotelach Taj Mahal i Oberoi, na stacji kolejowej oraz lotnisku, w szpitalu oraz w okolicy kwatery głównej policji w południowym Bombaju. W czwartek rano terroryści zaatakowali także siedzibę żydowskiej ortodoksyjnej grupy Chabad-Lubawicz, zatrzymując rabina. Uzbrojeni mężczyźni strzelali na oślep z broni automatycznej, a także rzucali w tłum granaty. Napastnikami byli młodzi mężczyźni w wieku 20-25 lat, którzy szukali osób z paszportami brytyjskimi lub amerykańskimi. Do zamachów przyznała się mało znana do tej pory organizacja Mudżahedini Dekanu. Jest ona prawdopodobnie związana z ugrupowaniem Indyjskich Mudżahedinów, znanych z wielu ataków terrorystycznych na terenie Indii.