Zwolennicy niepodległości Katalonii, którzy w niedzielnych wyborach zdobyli większość absolutną w parlamencie tego regionu, twierdzą, że mają mandat do dalszych kroków w celu ogłoszenia niepodległości i wezwali rząd w Madrycie do zgody na organizację referendum niepodległościowego."Możemy dyskutować o wielu kwestiach. Ale dopóki stoję na czele rządu, nie będę poddawał pod dyskusję jedności Hiszpanii, narodowej suwerenności czy wolności wszystkich Hiszpanów" - podkreślił Rajoy na konferencji prasowej. W Katalonii "roszczenia pewnych osób były i pozostają poza prawem, ale tym bardziej teraz okazało się, że nie ma dla nich poparcia większości obywateli" - zaznaczył. W niedzielnych wyborach do parlamentu Katalonii formacje proniepodległościowe - ruch Razem dla Tak i jego lewicowy sojusznik Kandydatura Jedności Ludowej (CUP) - zdobyły 47,8 proc. głosów. W 135-osobowym regionalnym parlamencie ruch Razem dla Tak uzyskał 62 miejsca, a antyestablishmentowy CUP - dziesięć mandatów. Analitycy przewidują jednak burzliwe negocjacje o współpracy między tymi formacjami; CUP otwarcie deklarował, że nie popiera premiera katalońskiego rządu Artura Masa. Partia Ludowa Rajoya uzyskała w Katalonii jedynie 11 mandatów, wobec 19 w 2012 roku. Niedzielne głosowanie uważane jest za plebiscyt w sprawie odłączenia się tego regionu od Hiszpanii. Zwolennicy secesji już zapowiedzieli, że w ciągu półtora roku od zwycięstwa w wyborach zostanie ogłoszona niepodległość. Mariano Rajoy ostrzegł, że decyzja taka nie będzie miała mocy prawnej i może być zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego.