Przyjęcie we wtorek przez parlament Gruzji w pierwszym czytaniu kontrowersyjnej ustawy o "agentach zagranicznych" stało się przyczyną masowych protestów, które miały miejsce w ubiegłym tygodniu w Tbilisi. Dziesiątki tysięcy demonstrantów wyszły tam na ulice, gromadząc się przed gmachem parlamentu. Ustawa przez krytyków określana jest jako "rosyjska" ze względu na to, że jej przepisy przypominają rozwiązania przyjęte w Rosji. Podniesiono również, że ustawa może utrudnić lub nawet uniemożliwić wejście Gruzji do Unii Europejskiej. Solidarność z demonstrującymi wyraził wcześniej prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Premier Gruzji do Zełenskiego: Zajmijcie się sobą - Ukraina jest w trudnej sytuacji. Spodziewana jest eskalacja. Z naszych informacji wynika, że Ukraina przygotowuje kontrataki, w całym obwodzie donieckim toczą się bardzo trudne walki, a po upadku Bachmutu sytuacja prawdopodobnie jeszcze się skomplikuje - powiedział Garibaszwili, krytykując także Wołodymyra Zełenskiego za słowa poparcia dla uczestników protestów. Garibaszwili zaznaczył, że życzy Ukrainie pokoju i zjednoczenia kraju. - Ale najpierw zajmijcie się sobą i swoim krajem, a my zajmiemy się naszym - stwierdził premier Gruzji. W czwartek rządząca partia Gruzińskie Marzenie przekazała, że po masowych protestach rezygnuje z uchwalenia kontrowersyjnej ustawy.