Na pytanie, czy ujednolicenie postępowania całej UE wobec osób ubiegających się o azyl nie jest iluzją, skoro trwające od czterech lat rozmowy na ten temat są wciąż bezowocne, Micotakis odpowiedział: "Nie wiem, czy jest to iluzją, ale będę się tego nadal domagał. Nie można jako kraj UE korzystać z udogodnień systemu schengeńskiego i jednocześnie odmawiać dzielenia się uciążliwościami. Europa traktuje państwa przyjmujące takie jak Grecja jako wygodne parkingi dla uchodźców i migrantów. Czy to jest europejska solidarność? Nie! Nie będę dłużej na to się godził". Na uwagę, że Polska i Węgry nie dają oznak zmiany swego nastawienia, Micotakis odparł: "Czasami jestem naprawdę sfrustrowany, gdy na przykład chodzi o nieletnich bez osób towarzyszących, co jest jednym z najdrażliwszych tematów. Mamy około 4 tys. takich dzieci, muszą one być pod pieczą w grupach maksymalnie 25-osobowych, ciężko to rozwiązywać na dużą skalę. Czy byłoby tak trudne dla UE, dla pozostałych państw członkowskich dojście do porozumienia w sprawie rozdzielenia tych dzieci między kraje unijne?". Zaznaczając, że w razie braku odpowiedniej opieki nieletni imigranci mogą być wykorzystywani, dodał: "Czy Węgrom albo Polsce tak by szkodziło przyjąć sto z tych dzieci?". "Proszę wybaczyć, że jestem tu nieco bezceremonialny, ale sytuacja ta mnie wzburza. Niektóre z tych kwestii musimy przedyskutować bardzo otwarcie i w trybie jawnym" - podkreślił szef greckiego rządu.