W przemówieniu telewizyjnym Biblawi ostrzegł, że decyzja o rozbiciu obozowisk zwolenników byłego szefa państwa jest ostateczna i nieodwracalna. Jak wskazał, akcji nie podjęto wcześniej ze względu na "szacunek dla świętego miesiąca, ramadanu". Biblawi dodał, że demonstranci "przekroczyli wszelkie granice", i wśród ich przewinień wymienił podżeganie do przemocy, użycie broni, blokowanie dróg i przetrzymywanie obywateli. Jakiekolwiek użycie broni przeciwko policjantom lub współobywatelom "spotka się z najwyższą stanowczością" - ostrzegł tymczasowy premier. Zaapelował następnie, by demonstranci "szybko wrócili do domów i podjęli pracę", i zapewnił, że ci, "których ręce nie są splamione krwią", nie muszą się niczego obawiać. Premier wygłosił przemówienie krótko po ogłoszeniu przez urząd tymczasowego prezydenta Egiptu Adlego Mansura fiaska międzynarodowej mediacji w Egipcie, mającej doprowadzić do rozładowania kryzysu pogłębiającego się od obalenia Mursiego 3 lipca. Nie sprecyzowano kolejnego kroku rządzących wobec demonstrantów popierających Mursiego, ale zdaniem obserwatorów siłowe rozwiązanie może być nieuchronne. Mohammed Mursi, wywodzący się z Bractwa Muzułmańskiego, został odsunięty od władzy przez wojsko w następstwie wielkich protestów. Został zatrzymany i przebywa w nieznanym miejscu. Przez kraj przeszła fala aktów przemocy między jego zwolennikami i przeciwnikami, w których zginęło ok. 300 osób.