Stany Zjednoczone zaatakowały dziś syryjską bazę lotniczą. To odwet za atak chemiczny sprzed kilku dni w syryjskim Chan Szajchun, w którym zginęło kilkadziesiąt osób, w tym dzieci. - Chcemy być na bieżąco z tym, co dzieje się na Bliskim Wschodzie. To sytuacja oczywiście niecodzienna, nadzwyczajna i chcemy mieć nad tym kontrolę - dodał Bochenek. Jak podkreślił, Polska uczestniczy w koalicji przeciwko ISIS i włącza się w działania na Bliskim Wschodzie mającym ustabilizować sytuację. "W ostatnim czasie pan Bashar Al Asad przekroczył pewną granicę, użył broni chemicznej w stosunku do ludności chemicznej" - stwierdził rzecznik rządu. Dodał, że polski rząd popiera działania, które zmierzają do zakończenia kryzysu humanitarnego i wojny na Bliskim Wschodzie. "Odpowiedź Amerykanów na barbarzyństwo" Jak z kolei powiedziała Beata Kempa, szefowa kancelarii premier Szydło, nie można się godzić na użycie broni chemicznej w ogóle."Myślę, że odpowiedź Amerykanów na to, co stało się w Syrii, na to barbarzyństwo - te obrazki były porażające - to kwestia tej polityki odpowiedzi na to barbarzyństwo, które można różnie komentować" - powiedziała. "Nie można się godzić w ogóle na użycie broni chemicznej, niejednokrotnie mówiliśmy na ten temat. Jest to jedna z najgorszych broni, jakie można użyć" - powiedziała Kempa. Pytana, czy Polska, jako członek NATO została uprzedzona przez USA o ataku, powiedziała, że nie jest to wiedza publiczna. Otrzymują ją najważniejsze osoby w państwie - prezydent, premier. "Jesteśmy w NATO, nie są to informacje podawane do publicznej wiadomości, zatem nie mnie tutaj wypowiadać się w studiu na ten temat" - powiedziała. "Premier, prezydent, minister obrony narodowej wykonują swoje konstytucyjne zadania w swoim zakresie" - zapewniła minister. Trump zdecydował o ataku W piątek nad ranem Stany Zjednoczone przeprowadziły atak na bazę lotnictwa syryjskiego z użyciem 59 pocisków samosterujących Tomahawk. Była to odpowiedź na atak bronią chemiczną na opanowane przez rebeliantów miasto, o co Waszyngton oskarżył władze w Syrii. Prezydent Donald Trump wezwał wszystkie "cywilizowane państwa" do przyłączenia się do USA w celu położenia kresu rozlewowi krwi w Syrii. Celem ataku przeprowadzonego z dwóch amerykańskich niszczycieli USS Porter i USS Ross, znajdujących się we wschodnim rejonie Morza Śródziemnego, była baza lotnictwa syryjskiego al-Shajrat, w prowincji Homs. Według amerykańskiego wywiadu z bazy tej wystartował samolot syryjskiego lotnictwa wojskowego, który we wtorek zrzucił bombę z sarinem na Chan Szajchun. 86 zabitych Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało, że we wtorkowym ataku na Chan Szajchun, w kontrolowanej przez rebeliantów prowincji Idlib na północnym zachodzie Syrii, zginęło 86 osób, w tym 30 dzieci.