- Konflikty muszą być rozwiązywane na zasadzie wzajemnych ustępstw. Górski Karabach i Armenia są gotowe na takie same ustępstwa, na jakie będzie gotowy Azerbejdżan - zaznaczył Paszynian w wywiadzie dla AFP. Armeński premier podkreślił swoje przekonanie, że gdyby jego kraj został bezpośrednio zaatakowany przez Azerbejdżan, Rosja udzieliłaby mu pomocy. - Jestem przekonany, że jeżeli sytuacja będzie tego wymagała, Rosja wypełni swoje zobowiązania - powiedział, odnosząc się do łączącego te kraje sojuszu militarnego, który jednak nie obejmuje terytorium Górskiego Karabachu. - Bez aktywnego zaangażowania Turcji ta wojna by się nie rozpoczęła - oświadczył Paszynian, tłumacząc, że azerbejdżańska "decyzja o wywołaniu wojny była motywowana pełnym poparciem ze strony Turcji". "Terrorystyczna wojna" Toczące się od 27 września walki w Górskim Karabachu między siłami tej, wspomaganej przez Armenię, ormiańskiej enklawy w Azerbejdżanie a wojskiem azerbejdżańskim Paszynian określił jako "terrorystyczną wojnę przeciwko narodowi walczącemu o swoją wolność". Powtórzył także kierowane wobec Turcji oskarżenia o wysyłanie na Kaukaz bojowników z Syrii, którzy mieliby wspierać Azerbejdżan. Reakcje innych państw Podobne zarzuty wobec Turcji sformułował prezydent Francji Emmanuel Macron oraz prezydent Syrii Baszar el-Asad. Władze w Ankarze i Baku zaprzeczają tym oskarżeniom. Przebywający z wizytą w Baku szef tureckiego MSZ Mevlut Cavusoglu wezwał we wtorek wspólnotę międzynarodową do wsparcia Azerbejdżanu. Kwestionował też użyteczność zawieszenia broni, do którego wzywają USA, Rosja i Francja. Bez znaczącej przewagi We wtorek obie strony konfliktu zapewniały o zadaniu ciężkich strat przeciwnikowi, ale wydaje się, że żadna z nich nie osiągnęła znaczącej przewagi - ocenia AFP. W ciągu ostatnich dwóch dni obie strony oskarżały się nawzajem o celowe nasilenie bombardowań na mieszkalne obszary miejskie, w tym na stolicę Górskiego Karabachu Stepanakert i drugie co do wielkości miasto Azerbejdżanu Gandżę. Liczba ofiar konfliktu jest trudna do oszacowania. AFP informuje o ponad 300 zabitych cywilach i wojskowych po obu stronach zaznaczając, że są to bardzo niepełne dane.