W powietrzu Supersonic Business Jet to projekt amerykańskiej firmy Aerion z Reno w stanie Nevada. Ten mały samolot naddźwiękowy będzie podróżował ze średnią prędkością 1,1 macha, czyli 1300 km/h. To jednak nie jest szczyt możliwości odrzutowca, który ma pojawić się na niebie już w 2010 roku. Jego maksymalna prędkość ma wynosić 1,6 macha. Dla porównania średnia prędkość jumbo jeta to 910 km/h. Szereg nowatorskich rozwiązań, szczególnie jeśli chodzi o wielkość i umieszczenie silników, ma zapewnić nowemu samolotowi nie tylko mniejsze zużycie paliwa, ale także ograniczyć tzw. sonic boom, czyli hałas towarzyszący przekraczaniu bariery dźwięku. W tyle nie chcą pozostać Japończycy z Agencji Kosmicznej JAXA, którzy wraz z inżynierami pracującymi do tej pory nad francuskim concordem, przygotowują inny, znacznie większy naddźwiękowy samolot. W testach prędkości osiągnął on 2,5 macha, co oznacza, że 2,5 raza przekroczył prędkość dźwięku. Japoński gigant zabierze na swój pokład około 300 pasażerów. Niestety duże prędkości wiążą się z dużym hałasem. Właśnie dlatego obecne przepisy nie pozwalają samolotom naddźwiękowym latać nad skupiskami ludzkimi, pozwalając pilotom na większe "szaleństwo" tylko nad powierzchnią mórz i oceanów. Ale i na to inżynierowie szukają recepty. Nie jest tajemnicą, że wyeliminowanie huku odrzutowców pozwoliłoby liniom lotniczym rozszerzyć rynek i skrócić czas przelotu nad lądem. Najbliżej sukcesu jest amerykańska firma Gulfstream. Jej pomysł zakłada wydłużenie kadłuba samolotu poprzez umieszczenie w nim specjalnych ostrzy, które wysuwając się w czasie przelotu z prędkością naddźwiękową zapewnią odpowiednie rozłożenie siły ciągu i zmniejszenie hałasu. Osobne projekty realizuje znany w Polsce koncern Lockheed Martin czy amerykańska agencja wojskowa DARPA. Nad ziemią Wygodniej będzie się podróżować także tym wszystkim, którzy boją się latać. Konstruktorzy pociągów zadbali także o nich. Pociągi przyszłości poruszające się na poduszce magnetycznej mają dużą szansę stać się alternatywą dla samolotów. Przy maksymalnych prędkościach sięgających 600 km/h kolej może powalczyć o pasażerów z liniami lotniczymi, a w każdym razie zapewnić znacznie szybszy dojazd do portów lotniczych. Pierwszy pociąg poruszający się kilka centymetrów nad ziemią (dzięki odpychającym się elektromagnesom) już istnieje. To Maglev (od Magnetic Levitation), którego trasa łączy chińskie lotnisko Pudong z Szanghajem. Plany uruchomienia podobnych połączeń mają Niemcy i Amerykanie. Poduszka magnetyczna to nie tylko szybkość. To także oszczędność energii, mniejsze koszty eksploatacji i znacznie przewyższający podróż samolotem komfort. Jedynym dźwiękiem, jaki dochodzi do pasażerów, jest pęd powietrza "rozpruwanego" przez pociąg. W Polsce Superszybkie pociągi jeżdżą w Niemczech, Włoszech, Francji i na Dalekim Wschodzie. Ale i Polskie Kolej Państwowe planują uruchomienie szybkich połączeń. Za dziesięć lat pociąg osiągający 300 km/h ma połączyć Warszawę, Łódź, Poznań i Wrocław. Polska superszybka kolej nie ma jeszcze oficjalnej nazwy, choć obecnie nazywa się ją Y (ze względu na kształt trasy po jakiej ma jeździć). Za 6 lat ma się rozpocząć budowa trasy Y. Pozostaje czekać i trzymać kciuki.