Dżihad Jako pierwsza, wojnę żołnierzom rosyjskim w Syrii wypowiedziała wspierana przez Arabię Saudyjską sunnicka formacja zbrojna "Armia Islamu". Stało się to jeszcze we wrześniu, na długo przed rozpoczęciem nalotów. Jaish al-Islam jest jednym z największych ugrupowań rebelianckich w rejonie Damaszku, walczącym zarówno z Państwem Islamskim, jak i armią Asada (szacuje się ją nawet na 25 tys. bojowników). Jaish al-Islam jako pierwsza oświadczyła, że zamierza walczyć z rosyjskimi żołnierzami w obszarach, gdzie w przyszłości się pojawią. Jednocześnie usiłowano ostrzelać rosyjską bazę rakietami - wówczas chyba bez skutku (chociaż już wtedy pojawiły się informacje o zabitych Rosjanach z 810 Brygady Piechoty Morskiej, wracających do Sewastopola jako "Gruz-200"). Z czasem kolejne grupy islamistów ogłaszały rozpoczęcie dżihadu przeciwko Rosjanom. Liderzy ISIS ogłosili, że za każdego zabitego rosyjskiego żołnierza będą płacić - media podają, że głowę niewiernego z Rosji oceniono na 21,2 tys. USD. Do dżihadu przeciw "rosyjskiej okupacji" Syrii wezwali liderzy, związanego z Katarem, syryjskiego odłamu Bractwa Muzułmańskiego. Bractwo zapowiada zgotowanie Rosjanom "drugiego Afganistanu". "My syryjskie Bractwo podkreślamy, że ta agresja przeciw naszemu krajowi i naszemu ludowi stawia Rosję w szeregu z Iranem jako bezpośredniego partnera kryminalnego reżimu" - głosi odezwa. Dżihad przeciwko Asadowi i jego rosyjskim sojusznikom zapowiedziała także Arabia Saudyjska. Kilkudziesięciu saudyjskich duchownych wezwało państwa arabskie do "pokazania moralnego, materialnego, politycznego i wojskowego" wsparcia dla dżihadu przeciwko rządowi Syrii i jego sojusznikom - Rosji i Iranu. Wraz z trwaniem rosyjskich nalotów następuje konsolidacja ugrupowań rebelianckich, które wobec nowego wroga (zagrożenia) jednoczą siły, a mniejsze z nich szukają wsparcia u potężniejszych. To powoduje, że część tzw. "umiarkowanych" formacji zbrojnych szuka sojuszu z islamistami z organizacji fundamentalistycznych, jak np. Nursa Front (Al-Nursa). W części mediów pojawiła się informacja, że rosyjska interwencja militarna w Syrii już po niecałym tygodniu doprowadziła do zjednoczenia ponad 40 ugrupowań militarnych, które dotychczas walczyły przeciw siłom Asada, ale każda z osobna. To w praktyce może oznaczać zakończenie walk między tymi formacjami (co nierzadko się zdarzało) i koordynacji wspólnego wysiłku zbrojnego na froncie "rosyjskim". Można napotkać informacje, że takie formacje jak Ahrar al-Sham, Islamska Armia, czy Front Lewantu, porzuciły ideologiczne waśnie i teraz wspólnie wzywają do dżihadu z "rosyjskimi okupantami". Po włączeniu się Rosji do wojny "[...] syryjscy bojownicy nie mają wyboru: będą się przyłączać do najpotężniejszych i najbardziej skutecznych oddziałów walczących z Rosjanami. Już straciliśmy ludzi na rzecz Nusra, będą odchodzili kolejni. Jak mogę mieć pretensje do moich braci, że chcą wstąpić do lepszych oddziałów?" - "Guardian" cytuje słowa Abu Yassin al-Homsi z formacji Ahrar al-Sham. Źródła katarskie informują, że islamiści są spragnieni walki z Rosjanami i sugerują, że rewolucja przeciwko Asadowi może zmienić się w wojnę o "wyzwolenie", a więc przeciwko Rosji, Iranowi i Hezbollahowi. Wiele analiz wskazuje na zagrożenie, jakie mogą ze sobą do Rosji przywlec obywatele rosyjscy, walczący w szeregach Kalifatu. Zastępca sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Jewgienij Łukianow oceniał, że do 2 tys. obywateli rosyjskich walczy pod flagą IS. Inne szacunki mówią nawet o kilku tysiącach bojowników z Rosji (głównie Czeczenów). Na to zagrożenie zwraca uwagę m.in. Jean-Charles Brisard, dyrektor paryskiego Centrum Analiz Terroryzmu, w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". Wskazał on, że w rejonie działań znajduje się około 5 tys. dżihadystów z Federacji (jest to górna granica szacunków) oraz innych państw powstałych po rozpadzie ZSRR. Jednocześnie według dyrektora Centrum Analiz Terroryzmu organizacje mają zdolności do przerzutu bojowników z Bliskiego Wschodu na terytorium Rosji, a Federalna Służba Bezpieczeństwa nie ma dobrego rozpoznania formacji określanych jako "wspierane przez Al-Kaidę" Krucjata Z drugiej strony trzeba powiedzieć, że interwencja rosyjska, przedstawiana przez rosyjskie media i władze - dość konsekwentnie - jako walka ze światowym terroryzmem, także w tle ma podłoże religijne - wspierana jest m.in. przez kościół prawosławny. "Tradycyjne wspólnoty religijne Rosji ze zrozumieniem przyjęły postanowienie Rady Federacji w sprawie użycia sił zbrojnych kraju w celu obrony pokojowych mieszkańców Syrii przed zagrożeniem terrorystycznym i poparcia wojsk rządowych w walce z DAESZ [IS]" - stwierdza Międzyreligijna Rada Rosji w oświadczeniu z 30 września. W skład Międzyreligijnej Rady Rosji wchodzą przywódcy i przedstawiciele wspólnot prawosławnej, islamskiej, żydowskiej i buddyjskiej - honorowym przewodniczącym jest patriarcha moskiewski Cyryl. Sam Cyryl również wyraził nadzieję, że udział Rosji w rozwiązaniu konfliktu syryjskiego przyniesie "długo oczekiwany pokój w tym regionie". Rosyjski Kościół Prawosławny wielokrotnie wzywał, aby nie pozostawać obojętnymi wobec cierpień ludności cywilnej w Syrii i innych krajach tego regionu. W tej sytuacji "Federacja Rosyjska podjęła odpowiedzialną decyzję wykorzystania swych sił zbrojnych w celu obrony narodu syryjskiego przed nieszczęściami, spowodowanymi bezprawiem terrorystów" - stwierdził patriarcha Cyryl. Także Centralny Zarząd Duchowy Muzułmanów Rosji, wspólnota muzułmańska w tym kraju, poparło interwencję. Mufti oznajmił że wspólnota popiera "przeciwstawienie się terroryzmowi międzynarodowemu i tzw. Państwu Islamskiemu, które nie jest ani państwem, ani kalifatem islamskim". Trzeba jednakże dodać, że to wsparcie wygłoszono już 30 września, a więc jeszcze zanim przekonano się, że zamiast wyłącznie IS lotnictwo bombarduje także inne formacje zbrojne. Z badań z pierwszego tygodnia października, sondażu niezależnego Centrum Lewady, wynika, że 72 proc. Rosjan popiera rozpoczęte 30 września naloty w Syrii, 14 proc. jest przeciw. Jednocześnie 46 proc. Rosjan uważa, że interwencja może stać się dla ich kraju "nowym Afganistanem". Pytanie, czy przeciętni Rosjanie zdają sobie sprawę z możliwości destrukcyjnych wypuszczonego z butelki dżina. Propaganda rosyjska przedstawia interwencję w Syrii jako sposób na "trzymanie z dala" ekstremizmu islamskiego od własnego kraju, tyle tylko, że skutek może być odwrotny. Poparcie religijne kościoła prawosławnego nie musi być pustym symbolem. Na jednym ze zdjęć widać załogę Su-24M, która wsiada do samolotu przed akcją bojową. Jeden z członków załogi ma podkładkę z dokumentacją - na kartce formatu A4 widać małe kolorowe obrazki o tematyce religijnej. Marcin Gawęda