Proces rozpoczął się we wtorek. Hasan zrezygnował z adwokatów i zdecydował, że będzie się bronił sam. W środę podpułkownik Kris Poppe z ekipy doradców prawnych oskarżonego zwrócił się do sądu o zredukowanie roli tej ekipy, ponieważ jej członkowie nie chcą przyczyniać się do orzeczenia najwyższego wymiaru kary. Poppe powiedział, że jeśli Hasan będzie nadal dążył do tego, by zostać straconym, odpowiedzialność członków ekipy doradców powinna zostać zminimalizowana. Hasan odrzucił argumentację tego wojskowego prawnika, nazywając ją "przekręcaniem faktów". Rozprawa zostanie wznowiona w czwartek. 5 listopada 2009 roku Hasan w ciągu zaledwie kliku minut oddał na oślep około 100 strzałów. Jest oskarżony o zabicie 13 osób (12 żołnierzy i cywila) i zranienie 32. Jak później tłumaczył, zrobił to dlatego, że chciał bronić talibskich przywódców przed żołnierzami przygotowującymi się do wyjazdu do Afganistanu. - Świadkowie będą zeznawali, że wojna to brzydka rzecz. Śmierć i zniszczenia są odczuwalne po obu stronach, przez przyjaciół i wrogów. Dowody zaprezentowane podczas tego procesu pokażą tylko jedną stronę. Byłem po złej stronie, ale ją zmieniłem - powiedział we wtorkowej mowie wstępnej 42-letni sprawca strzelaniny, który obecnie porusza się na wózku inwalidzkim. Jest sparaliżowany od pasa w dół, gdyż policjanci, którzy interweniowali podczas masakry, postrzelili go w plecy. Hasan przepraszał już wcześniej za to, że był członkiem amerykańskiej armii. Próbował też zrezygnować z amerykańskiego obywatelstwa. Proces majora był wielokrotnie przekładany, m.in. z powodu brody oskarżonego. Adwokaci zamachowca przekonywali, że jako praktykujący muzułmanin zapuścił brodę, przygotowując się na śmierć. Twierdzili, że broda ich klienta jest wyrazem jego przekonań religijnych. Nieogolona twarz jest jednak sprzeczna z regulaminem wojskowym. Po apelacjach kolejny sędzia wojskowy wyznaczony do prowadzenia procesu Hasana zgodził się w końcu, by oskarżony zachował brodę. Hasan wielokrotnie przyznał, że to on strzelał w Fort Hood. Powołując się na prawo wojskowe, prokuratorzy, a także sędzia odmówili mu jednak skorzystania z procedury przyznania się do winy, co pozwoliłoby mu uniknąć kary śmierci. Proces jest postrzegany jako test dla sądownictwa wojskowego w USA. W komentarzach dominują opinie, że nawet jeśli sąd orzeknie karę śmierci, może minąć wiele lat, zanim - jeśli w ogóle - kara zostanie wykonana. Hasan najpewniej odwoła się od wyroku, a to według ekspertów ds. sądownictwa wojskowego oznacza kolejne kilkanaście lat procesów apelacyjnych. Poza tym wykonanie kary śmierci będzie wymagać zgody prezydenta USA.