Dochodzenie wszczęło biuro prokuratora okręgowego na Manhattanie. Jak pisał "World Street Journal", powołując się na źródła zaznajomione ze sprawą, do rozmów miało dojść po pierwszych wątpliwościach co do wiarygodności kobiety. Prawdomówność Nafissatou Diallo została zakwestionowana, kiedy przyznała się ona do sfabrykowania opowieści o zbiorowym gwałcie w rodzinnej Gwinei. Miało to zwiększyć jej szanse na azyl w USA. Zmieniała też zeznania dotyczące przebiegu wypadków 14 maja w nowojorskim hotelu Sofitel, gdzie rzekomo została zmuszona przez Strauss-Kahna do seksu oralnego. Oskarżenia odrzuca były szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Według doniesień mediów, prokuratura jest bliska zaniechania sprawy karnej. Pokojówka oraz jej prawnik Kenneth Thompson naciskają publicznie na prokuratorów, by nie oddalali sprawy karnej. Niezależnie od tego Diallo złożyła pozew cywilny, domagając się odszkodowania w niesprecyzowanej wysokości. Obrońcy byłego szefa MFW utrzymują, że oskarżenie jest bezzasadne oraz pokazuje prawdziwe intencje Diallo, usiłującej wyciągnąć od Francuza pieniądze. Thompson nie przyznaje się do prób porozumienia. "Zarzut przeciw mnie jest kompletnie fałszywy" - relacjonuje Associated Press wypowiedź prawnika pokojówki. Prokuratura oraz obrońca Strauss-Kahna, Benjamin Brafman, odmówili komentarza. Thompson nazwał sugestie dotyczące rzekomych negocjacji z obrońcami Strauss-Kahna "bezpodstawnym atakiem". Jak dodał, "ma to odwrócić uwagę ludzi od tego, że Dominique Strauss-Kahn przypuścił brutalny atak seksualny na niewinną kobietę w pokoju hotelowym". 62-letni Francuz ma się stawić w sądzie we wtorek. Prokura może wówczas zdecydować, czy zamierza kontynuować postępowanie w sprawie karnej. Jeśli Strauss-Kahn zostanie skazany, grozi mu do 25 lat więzienia.