Michael Cohen, były prawnik prezydenta Donalda Trumpa, powiedział w środę w Kongresie, że jego klient nie ujawnił swoich zeznań podatkowych ponieważ obawiał się, że doprowadzi to do publicznego audytu i narazi go na sankcje karne. Demokraci zamierzają zażądać ujawnienia tych zeznań. Zeznając przed komisją nadzoru Izby Reprezentantów Cohen oświadczył też, że nie wierzy zapewnieniom Trumpa, iż nie może ujawnić swoich zeznań podatkowych bowiem są one badane przez Internal Revenue Service (IRS - federalny urząd podatkowy). "On (Trump) nie chciał aby cała grupa ekspertów podatkowych badała jego zeznania podatkowe i rozkładała je na czynniki pierwsze, a później byłby audyt i w końcu konsekwencje podatkowe, kary i tak dalej" - powiedział Cohen. Cohen twierdził także, że Trump zaniżał wartość swojego majątku aby płacić mniejsze podatki i określił władze federalne jako "głupie" za udzielenie mu w 2008 r. zwrotu nadpłaconego podatku w wysokości 10 mln dolarów. Trump miał, według Cohena, otrzymać ten zwrot po obcięciu płac swoim pracownikom. W roku 2016 r. Trump, ówczesny kandydat na prezydenta, zerwał z utrzymywaną od dziesiątków lat praktyką dobrowolnego ujawniania swoich zeznań podatkowych przez kandydatów do Białego Domu. Po wygraniu wyborów i objęciu urzędu prezydenta Trump nadal odmawia ujawnienia tych zeznań. Demokratyczni kongresmeni w komisji ds. zasobów i środków Izby Reprezentantów zamierzają wystąpić do sekretarza skarbu Stevena Mnuchina o przesłanie im zeznań podatkowych Trumpa. Ocenia się, że Demokraci zamierzają podeprzeć swoje żądanie argumentami prawnymi, co może doprowadzić do bezprecedensowej batalii sądowej. Republikanie są przeciwni temu żądaniu twierdząc, że doprowadzi ono do użycia poufnych dokumentów do celów politycznych. Ponadto, ich zdaniem, byłoby to nadużyciem swoich uprawnień przez Kongres. "Rasista" i "oszust" Trump miał również - według Cohena - podawać nieprawdziwe informacje o swoich aktywach kiedy próbował w 2014 r., bez powodzenia kupić klub futbolu amerykańskiego Buffalo Bills. W swoich zeznaniach Cohen nie przebierał w słowach mówiąc, że Trump to "rasista" i "oszust". Według niego Trump wykorzystywał swoich najbliższych współpracowników do tuszowania potencjalnie szkodliwych jego kontaktów z kobietami oraz kłamał podczas kampanii wyborczej na temat jego interesów biznesowych w Rosji. W grudniu 2018 roku Cohen, któremu groziło pięć lat więzienia, został skazany za złamanie prawa wyborczego, ponieważ zapłacił za milczenie aktorce Stormy Daniels i byłej modelce "Playboya" Karen McDougal, które miały mieć romans z Trumpem. Pierwsza z nich otrzymała 130 tys. dol., a druga - 150 tys. dol. Cohen zeznał, że zapłacił tym kobietom na polecenie Trumpa. Prezydent wcześniej utrzymywał, że nic nie wiedział o opłaceniu milczenia Daniels i McDougal, ale później w wywiadzie dla Reutera powiedział, że zapłacenie im nie było pogwałceniem prawa wyborczego. Cohen został też skazany na dwa miesiące więzienia za okłamanie Kongresu w sprawie planowanej inwestycji Trumpa w Moskwie gdzie miał zamiar zbudować hotel. Wyroki zostały zsumowane.