Ekspertyza prawników KE, na którą powołują się dzienniki, jest datowana na 19 listopada i ma być zaprezentowana w styczniu 2019 r. Z dokumentem zapoznali się m.in. dziennikarze czeskiej agencji CTK. Wynika z niego, że Babisz przekazał swój majątek do funduszy inwestycyjnych, ale wciąż ma na nie wpływ. Jednym z akcjonariuszy funduszy jest żona polityka, do której trafiają zyski z działalności Agrofertu. Jak napisała CTK, prawnicy KE są zdania, że Babisz jest ostatecznym beneficjentem, co według unijnych przepisów stanowi konflikt interesów. Według nich do konfliktu interesów dochodzi, jeżeli "zagrożone jest bezstronne i obiektywne wykonywanie funkcji" z powodu względów rodzinnych, związków uczuciowych, powiązań natury politycznej lub religijnej, a także możliwych interesów gospodarczych. Zdaniem dzienników "The Guardian" i "Le Monde" KE może nakazać zwrot części wynoszącej 82 mln euro dotacji, jaką w 2018 r. otrzymał Agrofert, holding skupiający 230 firm z sektora rolno-spożywczego i chemicznego. Według prasy urzędnicy KE sprawdzają zasadność wypłacanych dotacji od 2013 r., a więc z okresu, gdy Babisz był wicepremierem i ministrem finansów, a jednocześnie właścicielem holdingu. Babisz skierował list do brytyjskiego dziennika i rozmawiał z dziennikarzami czeskiej telewizji publicznej. Jego zdaniem publikacja na jego temat nie ma nic wspólnego z prawdą; czeskiemu oddziałowi Transparency International zarzucił, że rozpowszechnia nieprawdziwe informacje o jego związkach z funduszami powierniczymi, co jego zdaniem rozpoczęło postępowanie KE. Podkreślił, że prawnej analizy nie zna. "Nie jestem w żadnym konflikcie interesów, postępuję zgodnie z prawem, które uchwalił parlament, a które od mojego nazwiska nazwano 'lex Babisz'" - dodał. Zgodnie z tą ustawą Babisz musiał przekazać swój majątek i firmy do funduszy powierniczych. Szef rządu zapewnił, że nie zarządza funduszami powierniczymi. Podobne stanowisko zajął prawnik Agrofertu Karel Hanzelka, który w oświadczeniu napisał, że sprawę zna jedynie z mediów. "Wydaje nam się to bzdurą i spekulacją" - zaznaczył. W ubiegłym tygodniu unijna komisarz ds. polityki regionalnej Corina Cretu powiedziała w Parlamencie Europejskim, że KE nie prowadzi żadnego śledztwa w sprawie Babisza. "Dlatego też nie może istnieć żadna ekspertyza" - przekonywał Hanzelka i dodał, że firma poczeka na oficjalne stanowisko Komisji.