Jak podają agencje Reutera i AFP, urzędnicy i medycy potwierdzili, że w Turcji zginęło łącznie 7108 osób, a w Syrii 2530, co daje łączną liczbę 9638. Agencja podkreśla jednak, że jeśli spełnią się najgorsze scenariusze ekspertów, liczba ofiar może się jeszcze podwoić. Akcja ratunkowa jest bardzo trudna, ponieważ ratownicy muszą nie tylko przebić się przez tysiące ton gruzów i żelbetowych zbrojeń zawalonych budynków, lecz także mierzą się z mroźnymi temperaturami, jakie panują na poszkodowanych przez kataklizm terenach. Wiele osób na miejscu podkreśla, że nawet jeśli ktoś przeżył poniedziałkowe trzęsienie, teraz na ratunek może być już za późno, ponieważ osoby te zamarzają. Ocalali pozbawieni są dachu nad głową. Wielu z nich schroniło się przed zimnym deszczem i śniegiem w meczetach, szkołach, a nawet we wiatach autobusowych - spalając do tego w ogniskach pozostałości po domach i blokach, aby utrzymać się przy życiu. Turcja. Kolejne trzęsienia ziemi, na miejscu polscy ratownicy W Turcji dochodzi także do kolejnych trzęsień. W środę 8 lutego odnotowano ich co najmniej kilka. Najmocniejsze miało magnitudę 5,1. Serwis EMSC donosi o kolejnych zniszczeniach w regionie. Na miejscu w akcji bierze również udział 76 polskich ratowników górniczy z grupy HUSAR. Jak przekazał komendant główny Państwowej Straży Pożarnej Andrzej Bartkowiak, Polakom udało się wydobyć spod gruzów dotychczas dziewięć ocalałych, zaś ostatnią odnalezioną osobą była 13-letnia dziewczynka. Ponadto wicepremier i szef MON Mariusz Błaszczak zapowiedział dodatkową pomoc Wojska Polskiego dla pogrążonej w kryzysie Turcji. "Dziś kierujemy tam personel medyczny z Wojskowego Szpitala Polowego z Wrocławia, łącznie 52 osoby, w tym lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni" - napisał na Twitterze minister obrony. Wicepremier dodał również, że strona polska wyśle mobilny punkt pomocy wraz z wyposażeniem. Syria. Oszacowanie liczby ofiar bardzo trudne Jeszcze bardziej tragiczna sytuacja ma miejsce w Syrii. Dekada wojny domowej i syryjsko-rosyjskich bombardowań lotniczych już dawno zniszczyła szpitale, załamała gospodarkę i spowodowała niedobory energii elektrycznej, paliwa i wody, co jeszcze bardziej utrudnia akcje ratunkową - podaje AFP. Ponadto Syryjski Czerwony Półksiężyc zaapelował do krajów zachodnich o zniesienie sankcji i udzielenie wsparcia, ponieważ rząd prezydenta Bashara al-Assada pozostaje odcięty od jakiejkolwiek łączności z Zachodem. To komplikuje międzynarodowe działania ratunkowe. Informacje, jakie płynął z tego państwa są jednak ograniczone, ponieważ brak potwierdzenia, czy autorytarny rząd w Damaszku podaje autentyczne dane. Ponadto część terenów objęta wstrząsami znajduje się pod kontrolą rebeliantów, przez co ustalenie dokładnej liczby ofiar jest dodatkowo utrudnione. Trzęsienie ziemi grozi w Stambule Granica turecko-syryjska jest jedną z najbardziej aktywnych stref sejsmicznych na świecie. Poniedziałkowe trzęsienie ziemi było największym, jakie nawiedziło Turcję od 1939 roku, kiedy to we wschodniej prowincji Erzincan zginęło około 33 tys. ludzi. Z kolei w 1999 roku w trzęsieniu ziemi o sile 7,4 magnitudy śmierć poniosło ponad 17 tys. osób. Eksperci od dawna ostrzegają, że duże trzęsienie ziemi grozi także Stambułowi - największemu w państwie i jednemu z największych państw świata, gdzie mieszka łącznie 16 mln osób, a konstrukcje budynków w metropolii nierzadko są wątpliwe, co wzmaga ryzyko ich zawalenia.