- Nie wyobrażaliśmy sobie jednak, że są tymi imbecylami do tego stopnia, aby publicznie się ujawniać - dodał. Szef rządu, zapytany następnie przed odlotem z Moskwy do Brukseli na szczyt UE, w jakim jest nastroju po lekturze włoskich gazet, zapewnił : "Oczywiście, że wciąż jestem w dobrym humorze". Gafa Berlusconiego, który powiedział w Moskwie, że Obama jest "opalony", jest żenująca i ma wyraźnie rasistowskie zabarwienie - pisze dziś włoska prasa. Gazety informują, że wiadomość o kolejnym niefortunnym powiedzeniu szefa rządu obiegła natychmiast świat. Piszą również o protestach w Ameryce oraz o tym, że Berlusconi bezskutecznie usiłował dodzwonić się od razu do prezydenta-elekta. "La Repubblica" podkreśla, że od dawna spodziewano się gafy Berlusconiego na temat nowego prezydenta USA, bo - jak zauważa - "nigdy nie zawodzi on najgorszych oczekiwań". Jedyną niespodzianką według dziennika było to, że popełnił ją tak szybko, zaledwie 24 godziny po wyborach w Stanach Zjednoczonych. "To nie jest typowe prostactwo, do którego już nas przyzwyczaił i z którym się pogodziliśmy" - stwierdza publicysta rzymskiej gazety. "To - dodaje - określenie ociekające rasizmem". Następnie pisze: "Najgorszy rasizm, ten nie w pełni uświadamiany, a więc taki, z którego można samemu się rozgrzeszyć, panuje we Włoszech przy zaniepokojeniu całego świata". "To choroba społeczna, z którą odpowiedzialny rząd powinien walczyć zamiast pławić się w nim z rozkoszą" - podkreśla włoski publicysta. Ocenia: "To nie tylko wstyd", a raczej desperacja na myśl o tym, że "za każdym razem wpadamy do tego haniebnego magla". Zadaje następnie pytanie: jaki jest wkład Włoch Berlusconiego w to historyczne wydarzenie, które wraz z wyborem Obamy zmieniło losy świata? I odpowiada: Ten wkład "to żałosny koncept, wulgarny i rasistowski, bez odwagi wzięcia odpowiedzialności czy godności, by przeprosić". W ten sposób odnosi się do późniejszych tłumaczeń premiera, który zapewniał, że słowo "opalony" to komplement i nazwał "imbecylami" tych, którzy tego nie rozumieją. Z goryczą gazeta odnotowuje, że we Włoszech wszyscy przyzwyczaili się do tego, by nie oburzać się z powodu skandalu i "nie nazywać faszyzmu faszyzmem, a rasizmu rasizmem". Według komentatora "Corriere della Sera" Berlusconi "przekonany o tym, że dzięki niemu Włochy są "najbardziej sympatycznym krajem świata" odpalił jedno z powiedzonek, które bardzo go śmieszą". Mediolański dziennik ocenia, że szef włoskiego rządu czuje się często "niezrozumiany" na światowej scenie politycznej. Jego dowcipów - dodaje sarkastycznie - nie rozumieją zupełnie politycy z innych krajów. Postępowanie premiera gazeta nazywa "strategią gadania głupot". Świat - stwierdza - uważa Berlusconiego za "kabotyna", który "czasem potrafi zbić z pantałyku".