W podobnym duchu o odejściu Jelcyna piszą także inne rosyjskie gazety. Zwracają one uwagę, że Borys Jelcyn przed siedmioma laty dobrowolnie oddał władzę Władimirowi Putinowi i od tego czasu nigdy publicznie nie krytykował swojego następcy. Podkreślają również, że opuszczając Kreml, poprosił naród o wybaczenie za popełnione błędy. - Poprzednio imperium tej skali, co ZSRR, rozpadało się ponad 500 lat temu, a było nim Bizancjum. W Rosji udało się uniknąć wojny domowej - takiej, jak, na przykład, w maleńkim Tadżykistanie, gdzie zginęło ponad 30 tys. osób - zauważa "Wriemia Nowostiej". Dziennik wskazuje, że "Borys Jelcyn i jego główny oponent polityczny Michaił Gorbaczow, którzy - choć brzmi to paradoksalnie - wejdą do historii świata jako sojusznicy-reformatorzy, wyzwolili media spod państwowego jarzma, czym umożliwili ludziom poznanie prawdy o historii ich kraju, choć gorzkiej, to jednak niezbędnej do adekwatnego odbioru otaczającego świata". "Wriemia Nowostiej" podkreśla, że "wielcy ludzie popełniają wielkie błędy". - Pierwsza wojna czeczeńska była największym z nich. Nie zapominajmy wszelako, że Borys Jelcyn jest pierwszym i na razie jednym władcą Rosji, który odchodząc ze stanowiska, publicznie poprosił naród o wybaczenie za popełnione błędy - zaznacza gazeta. - Rosyjska władza przywykła karać i okazywać łaskę, kraść i oszukiwać, jednak nigdy nikogo za nic nie przepraszała - konstatuje "Wriemia Nowostiej". Natomiast rządowa "Rossijskaja Gazieta" eksponują słowa "Strzeżcie Rosji!", które Borys Jelcyn, wyprowadzając się z Kremla 31 grudnia 1999 roku, skierował do Władimira Putina i wszystkich Rosjan. "Dźwigał na sobie i wyciągnął Rosję z totalitarnej przeszłości. Bardzo chciał, abyśmy zachowali kraj, w takim stanie, w jakim nam go zostawił - politycznie i gospodarczo wolnym, wzorcowo demokratycznym" - pisze dziennik. W jego opinii, "Borys Jelcyn zrobił dla Rosji więcej, niż to, za co ta zdążyła mu podziękować". "Zdobył się na wielki dla polityka czyn - okazał skruchę; przeprosił naród za popełnione błędy" - podkreśla "Rossijskaja Gazieta". "Izwiestija" akcentują z kolei, że Borys Jelcyn "uczynił (dla Rosji) tyle, ile mógł". "Zrobił znacznie więcej, niż większość tych, którzy obarczają go odpowiedzialnością za wszystkie dzisiejsze nieszczęścia kraju. On otworzył tę drogę" - wskazuje dziennik. - Rzeczywiście szczerze wierzył, że wystarczy uwolnić kraj z imadła, w którym tkwił, a ten natychmiast przekształci się w kwitnące, wspaniałe państwo. Nie przekształcił się - droga okazała się o wiele dłuższa i trudniejsza, niż wydawało się wtedy, gdy Borys Jelcyn wciągał trójkolorową flagę na maszt Białego Domu (wówczas siedziby parlamentu Rosji) - zaznaczają "Izwiestija". "Wiedomosti" odnotowują, że "przekazując stery rządów Władimirowi Putinowi, Borys Jelcyn "zdecydowanie wycofał się z polityki i życia publicznego". "Spotkać można go było bodaj wyłącznie na dużych imprezach tenisowych. Z prasą też praktycznie nie obcował" - zwraca uwagę gazeta. Natomiast "Kommiersant" przypomniał, że ustępując z urzędu, Jelcyn oświadczył, że zostawia Rosję nowemu pokoleniu polityków, przy którym - jak to ujął - kraj na pewno nie wróci do przeszłości. - Wszelako Władimir Putin w ciągu siedmiu lat swojej prezydentury udowodnił, że powrót do przeszłości jest możliwy: zlikwidowano powszechne wybory gubernatorów; zaostrzono przepisy regulujące wybory do Dumy Państwowej; ograniczono wiele praw obywatelskich; praktycznie wszystkie wpływowe środki masowego przekazu poddano kontroli państwa - podkreśla dziennik. "Kommiersant" zauważa, że "wielu opozycyjnych polityków jest przekonanych, iż +wyznaczenie+ Władimira Putina na następcę było największym błędem pierwszego prezydenta Rosji". "Jednak sam Borys Jelcyn nigdy tego nie przyznał. W każdym razie -publicznie" - konstatuje gazeta.