"Stawką (referendum - red.) jest często trudna relacja Wielkiej Brytanii z Europą, ale także spójność Zachodu. Głos za wyjściem będzie nieodwracalny; to będzie poważny cios w powojenny liberalny porządek świata" - napisała redakcja "FT", dodając, że niezmiennie popiera członkostwo w Unii Europejskiej od dołączenia do wspólnoty (wówczas EWG) w 1973 roku. Dziennikarze gazety zastrzegli jednak, że wypowiadają się przeciwko dołączeniu do strefy euro, co "ekonomicznie nie ma sensu". "Ta kampania jest pojedynkiem pomiędzy konkurencyjnymi wartościami: liberalnym internacjonalizmem i głębokim nacjonalizmem; otwartym systemem handlu i marginalizacją. To właśnie dlatego sojusznicy Wielkiej Brytanii, od Australii przez Japonię do Stanów Zjednoczonych, jednogłośnie poparli pozostanie we wspólnocie i dlatego Marine Le Pen i Donald Trump są za Brexitem" - oceniło "FT". Gazeta skrytykowała przedstawicieli obu kampanii, pisząc, że zwolennicy pozostania w Unii Europejskiej "popadli w podręcznikowe zastraszanie wyborców", a sympatycy wyjścia z Unii Europejskiej "byli sztucznie patriotyczni, często po prostu kłamiąc". Dziennikarze wskazali jednak, że pośród wielu argumentów, które padają po obu stronach, straszenie konsekwencjami masowej imigracji wyjątkowo trafia do wyborców. "'Odzyskaj kontrolę' to kuszący slogan w czasach globalizacji. Premier (David) Cameron nie znalazł na to na razie adekwatnej riposty" - zaznaczyli dziennikarze "FT". Dziennik podkreślił silną pozycję Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, wskazując, że pozwoliło to na dopasowanie członkostwa do jej potrzeb za pomocą wyłączeń traktatowych i na wygrywanie kluczowych decyzji w interesie kraju, m.in. liberalizacji rynku lotniczego, telekomunikacyjnego i dalszego rozwoju wolnego handlu. "Jesteśmy Wielką Brytanią. Mamy swoją rolę do odegrania w rozwoju dostatniego, bezpieczniejszego świata. To referendum musi zakończyć się głosem za pozostaniem" - zaapelowało "FT". Mają po pięć tytułów Opublikowane w tym tygodniu badanie Loughborough University wskazało, że sympatycy wyjścia kraju z Unii Europejskiej dominują w debacie prasowej przed przyszłotygodniowym referendum. Oparte na analizie ponad 1100 artykułów prasowych studium wykazało, że biorąc pod uwagę sposób opisywania głosowania i nakład najważniejszych gazet, argumenty za wyjściem z UE są przedstawiane ponad cztery razy częściej (82 do 18 proc.). Badacze zaznaczyli, że według wyników analizy obie strony kampanii mają po swojej stronie po pięć tytułów gazet. Jak zaznaczyli jednak, gazety skłaniające się do poparcia dalszego członkostwo w Unii Europejskiej są częściej obiektywne w swoich publikacjach, podczas gdy prasa sprzyjająca Brexitowi konsekwentnie wykorzystuje swoje łamy do agitacji przedreferendalnej. "Będziemy bezsilni, nie mogąc obniżyć masowej imigracji" W poniedziałek poparcia dla Brexitu udzielił największy brytyjski tabloid "The Sun", który według ekspertów z Loughborough University - wbrew stereotypom - oferował dość obiektywny opis kampanii. "Nasza analiza pokazuje, że gazeta zostawiała sobie sporo przestrzeni na poparcie obu stron, czekając na rozwój sytuacji. Ostateczne poparcie Brexitu nie jest zaskoczeniem, ale stanowczość i jednoznaczność stanowiska redakcji - tak" - powiedział współautor raportu prof. David Deacon. "Pozostanie (w UE) będzie złe (dla Wielkiej Brytanii) ze względu na imigrację, rynek pracy, pensje i wpływ tego wszystkiego na nasz sposób życia. (...) Będziemy bezsilni, nie mogąc obniżyć masowej imigracji, która zaniża wynagrodzenia i stanowi katastrofalne obciążenie dla naszych szkół, szpitali, dróg i zasobów mieszkaniowych" - napisał "The Sun" "The Sun" wychodzi w nakładzie 1,8 miliona egzemplarzy i jest średnio czytany przez 4,5 miliona osób dziennie. Poparcie tabloidu może mieć znaczenie dla wyniku referendum i uchodzić za wyznacznik nastrojów społecznych. Od 1979 roku gazeta zawsze popierała opcję polityczną, która wygrywała wybory, z wyjątkiem 2010 roku, kiedy Partia Konserwatywna była zmuszona wejść w koalicję z Liberalnymi Demokratami. Referendum ws. członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej odbędzie się 23 czerwca. Z Londynu Jakub Krupa