Decyzja o ułaskawieniu Chodorkowskiego kończy "farsę prawną, którą Putin sam w dużym stopniu zainicjował". Putin uprawia politykę symboliczną i na dwa miesiące przed "swoją" olimpiadą zabiega o poprawę klimatu za granicą, a przynajmniej podejmuje próbę w tym kierunku - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung"."Akt łaski Putina nie rozwiązuje żadnego z licznych problemów trapiących państwo rosyjskie. Jego gest zwraca raczej wbrew woli autora uwagę na istniejące w Rosji deficyty. Wyroki ferowane są na rozkaz Kremla. A jeśli władca wszystkich Rusinów chce to mogą one zostać unieważnione. Do cech nowoczesnego państwa należy praworządność. To pojęcie najwidoczniej nie istnieje w słownictwie Putina i jego popleczników" - czytamy w "FAZ". W podobny sposób "przedświąteczny spektakl łaski" komentuje lewicowo-liberalna gazeta "Sueddeutsche Zeitung", tłumacząc przyczynę ułaskawienia Chodorkowskiego zbliżającymi się zimowymi igrzyskami w Soczi. "Rosja zrozumiała, że podczas igrzysk może nie tylko wygrać, ale także jeszcze więcej stracić" - pisze komentator. "Putin może dużo wytrzymać" Jak zaznacza, plan władz przewidywał, że podczas dwóch olimpijskich tygodni Rosja zademonstruje całemu światu "całą siłę, dynamikę, nowoczesność i znaczenie" kraju. Plany te zagrożone są przez dyskusje o braku demokracji i praworządności, o autorytarnym państwie, krępowaniu wolności mediów, a także o ustawie antygejowskiej - wyjaśnia komentator "FAZ"."Putin może dużo wytrzymać. Potrafi nawet przekuć krytykę z zagranicy na zwycięstwa na domowym podwórku. Jednak obecnie w niebezpieczeństwie jest jego dziecko, o które troszczy się od lat - Soczi" - czytamy w "SZ". Autor tłumaczy, że zapowiedzi zachodnich polityków, iż nie przyjadą na olimpiadę, "zagrażają nimbowi wspaniałych igrzysk". Zapowiedziane gesty nie zmienią polityki, a kultura surowego karania nie zniknie z Rosji i nie zostanie zastąpiona przez państwo prawa. Gdy olimpiada w Soczi dobiegnie końca, atmosfera szybko może ulec ponownemu pogorszeniu - przewiduje "SZ". "Gest cara" "Die Welt" pisze o "geście cara", który jest tylko kontynuacją samowoli rosyjskiej władzy. "Skazani zostają ci, którzy są dla władzy cierniem w oku. Zwalnia się ich wtedy, kiedy car ma na to ochotę, a nie wtedy, gdy wymiar sprawiedliwości uzna swój błąd". Ten akt prezydenckiej suwerenności "nie jest początkiem rosyjskiej wiosny, lecz pokazuje raczej, jak pewnie Putin siedzi w siodle" - ocenia "Die Welt". Dwa lata temu, gdy setki tysięcy osób protestowały przeciwko fałszerstwom wyborczym, taka decyzja byłaby nie do pomyślenia, gdyż uznana byłaby przez prezydenta za przejaw słabości. Putin ma wszelkie powody, by być w dobrym humorze i okazywać łaskę tym, którzy i tak nie mogą już zagrozić jego władzy. "System putinowski jest obecnie stabilniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. To jest zła wiadomość ukryta za dobrym humanitarnym gestem" - pisze "Die Welt".