Ministerstwo obrony Australii wszczęło śledztwo w 2016 roku po pojawieniu się pogłosek o możliwych naruszeniach prawa wojennego przez australijskich żołnierzy w Afganistanie w latach 2005-2016. Przedtem prowadzono nieoficjalne dochodzenie, podczas którego - jak pisze "Sydney Morning Herald" - źródła w australijskich siłach specjalnych opisywały przypadki niezatwierdzonego przez dowództwo stosowania przemocy podczas prowadzonych operacji. Mowa była też o "problemach głęboko zakorzenionych w kulturze" sił specjalnych i zachowaniu żołnierzy "daleko wykraczającym poza zwykłe odreagowywanie (stresu)". Gazeta nie przytacza konkretnych zbrodni wojennych, jednak informatorzy zeznający w dochodzeniu, na których się powołuje, wspominają o "nieautoryzowanym i niedozwolonym stosowaniu przemocy podczas operacji" oraz o demonstrowanej przez australijskich komandosów "pogardzie dla ludzkiego życia i godności". "Dochodziło do straszliwych rzeczy" "Wiem, że przez ostatnie 15 lat działy się straszne rzeczy. Do po prostu straszliwych rzeczy dochodziło w Kabulu" - powiedział jeden z informatorów. Ministerstwo obrony Australii w oświadczeniu przekazanym redakcji "Sydney Morning Herald" podkreśliło, że "poważnie traktuje wszelkie doniesienia dotyczące australijskich sił zbrojnych" oraz że "jest świadome zarzutów dotyczących poważnych problemów z udziałem specjalnej grupy zadaniowej w Afganistanie". Nadawca ABC wcześniej informował o domniemanym tuszowaniu skandalu po zabiciu afgańskiego chłopca przez żołnierzy australijskich sił specjalnych. Australia jako bliski sojusznik USA od 17 lat wysyła swoje wojska do Afganistanu do walki z talibami i innymi islamistami. Obecnie w tym kraju przebywa ok. 300 australijskich żołnierzy.