"Zaproszenia są 'oliwione' interesami narodowymi" - pisze prorządowy dziennik "Magyar Nemzet", podkreślając, że organizując spotkania na wysokim szczeblu, Biały Dom "stawia na pierwszym planie także możliwość zamówień zbrojeniowych". Według dziennika, który powołuje się na niewymienionego z nazwiska przedstawiciela amerykańskich władz, do spotkania na najwyższym szczeblu nie wystarczyło, że Orban w 2016 r. jako pierwszy spośród przywódców w Unii Europejskiej poparł Trumpa. "Innymi słowy: spotkanie musi też służyć konkretnym amerykańskim interesom. Interesem tym może być to, że nasz kraj podpisał z Amerykanami porozumienie obronne umożliwiające ewentualny ruch wojsk na naszym terytorium, popiera nie tylko Izrael, ale i izraelską politykę Trumpa, i jest otwarty na zakup amerykańskiej broni" - czytamy. "Potrzeba pomnażania amerykańskiej gospodarki narodowej" Według dziennika w świetle hasła wyborczego Trumpa "Ameryka przede wszystkim" bodaj najważniejszy jest ostatni punkt, gdyż Waszyngton nad interesy organizacji międzynarodowych, w tym ONZ, przedkłada "potrzebę pomnażania amerykańskiej gospodarki narodowej". "Magyar Nemzet" podkreśla, że jest to istotne nie tylko dla USA, ale też szczególnie dla Trumpa, gdyż jego elektorat w znacznej części stanowią robotnicy obawiający się przenoszenia zakładów przemysłowych za granicę. "Europa Środkowa zyskuje w oczach Białego Domu, w czym niemałą rolę odgrywa fakt, że retorykę akcentującą rosyjskie zagrożenie można uzupełnić zamówieniami sprzyjającymi amerykańskiemu przemysłowi zbrojeniowemu. Gdy Waszyngton mówi, żeby każdy członek NATO zwiększył wydatki na obronę, ledwo maskuje ofertę własnego przemysłu" - czytamy. Według gazety ten, kto jest na to otwarty, szybciej może liczyć na zaproszenie do Białego Domu. Amerykańskie MSZ zareagowało paniką "Magyar Nemzet" zwraca uwagę, że w konkretnym przypadku Orbana amerykańskie MSZ, "które kieruje się innym systemem motywacji, zareagowało paniką", "w ramach rekompensaty" zapraszając m.in. opozycjonistę Petera Marki-Zaya. Także lewicowy dziennik "Nepszava" pisze, że zaproszenie do USA Orban zawdzięcza temu, że "między dwoma krajami rysuje się bardzo duże porozumienie dotyczące kupna gazu i broni". "W jego myśl strona węgierska będzie kupowała rosyjski gaz przez Ukrainę także po tym, gdy w 2020 r. wygaśnie ukraińsko-rosyjskie porozumienie o tranzycie. Intencją Ameryki było bowiem to, by skoro już Węgry kupują rosyjski gaz, to przynajmniej robiły to przez Ukrainę, dzięki czemu Kijów zachowa swą rolę dystrybucyjną w zaopatrywaniu kontynentu w gaz" - czytamy. Dziennik podkreśla, że jest też duże prawdopodobieństwo, że Budapeszt kupi amerykańsko-norweski system rakietowy, "ale może być mowa o kupnie jeszcze innej broni". USA mają znakomity wizerunek na Węgrzech "Według informacji 'Nepszava' częstym gościem w (amerykańskiej) ambasadzie jest Gaspar Maroth, którego Viktor Orban latem zeszłego roku mianował rządowym komisarzem ds. rozwoju narodowego przemysłu zbrojeniowego i obronności oraz modernizacji sił zbrojnych z honorarium wysokości 997 tys. ft (ponad 13 tys. zł) brutto miesięcznie, Maroth przypuszczalnie rozmawia o planowanym rozwoju sił zbrojnych" - czytamy. "Nepszava" pisze, że spotkanie Trump-Orban trwało tylko 20 minut, a "w Stanach Zjednoczonych wstrzemięźliwie oceniono tamtejszą wizytę Orbana". Dziennik zauważa, że amerykańska agencja rządowa Komisja Helsińska wydała przez spotkaniem komunikat, w którym pisze, że amerykańskie władze natrafiły na co najmniej 85 przestępców, którzy próbowali dostać się do USA ze zdobytym "w jakiś podstępny sposób" węgierskim paszportem. Z okazji spotkania Instytut Nezoepont opublikował wyniki badania opinii publicznej, z którego wynika, że USA mają znakomity wizerunek na Węgrzech. Sześciu na 10 Węgrów (59 proc.) ma o Stanach Zjednoczonych pozytywną opinię, a tylko 22 proc. - negatywną. Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska