Gazeta wyjaśnia, że "Zachód grozi (Moskwie) pogorszeniem stosunków, a rząd będzie musiał zwiększyć wydatki wojskowe i zapłacić za odbudowę republiki". Powołując się na opinię analityków, "Wiedomosti" zauważają, że "wprowadzenie sankcji przeciwko Rosji jest mało prawdopodobne, gdyż oznaczałoby eskalację konfliktu". "Jest wątpliwe, by taki scenariusz był potrzebny Zachodowi" - podkreśla dziennik. "Sankcje USA i Unii Europejskiej wobec Rosji są praktycznie wykluczone. Rosja odgrywa zbyt ważną rolę jako dostawca nośników energii. Zachód może jednak odpowiedzieć Rosji środkami o charakterze politycznym lub militarnym. Na przykład zwiększając pomoc wojskową dla Gruzji" - cytują "Wiedomosti" opinię niemieckiego politologa Alexandra Rahra. Z kolei "Kommiersant" wybija, że "eskalacja konfliktu między Rosją a Gruzją wokół Osetii Południowej i wyjście działań bojowych za granicę nieuznawanej republiki doprowadziły do radykalnej zmiany stanowiska USA i innych państw Zachodu". "One nie tylko określiły działania Moskwy jako +niebezpieczne+ i +niedopuszczalne+, lecz także zagroziły pogorszeniem stosunków" - zaznacza gazeta. "Kommiersant" odnotowuje, że "w odpowiedzi Rosja obiecała zaostrzyć swoje stanowisko w innych, ważniejszych dla Zachodu kwestiach". "Wszystko to nie tylko nie wróży rychłego zakończenia działań wojennych w Gruzji, lecz także grozi poważnym ochłodzeniem relacji Rosji z Zachodem" - prognozuje "Kommiersant". W ocenie dziennika, "jeszcze nigdy od 1991 roku USA tak jednoznacznie nie ostrzegały Rosji o możliwości pogorszenia stosunków z powodu jakiegoś konfliktu zbrojnego". "Ostrzeżenie Moskwa otrzymała również od Unii Europejskiej. Sprawująca przewodnictwo w UE Francja wystąpiła w sobotę ze specjalnym oświadczeniem, w którym otwarcie wskazała na możliwe negatywne następstwa działań wojennych Rosji przeciwko Gruzji dla stosunków Moskwy z Brukselą" - pisze "Kommiersant". "Przywódcy krajów bałtyckich i Polski posunęli się jeszcze dalej. We wspólnej deklaracji potępili +rosyjską agresję na niepodległe państwo gruzińskie+ i wskazali na +bezsensowność kontynuowania programu ułatwień wizowych z krajem, który nie spełnia nawet minimalnych wymogów UE+" - relacjonuje gazeta. Natomiast rządowa "Rossijskaja Gazieta" zauważa, że "prezydent Gruzji osiągnął swój cel - o Gruzji mówi cały świat". "Wprawdzie w tym celu musiał rozpętać wojnę, zabić ponad 2 tys. osób i całkowicie zburzyć stolicę Osetii Południowej" - dodaje dziennik. Zdaniem "Rossijskiej Gazieta", "gruziński Prometeusz podpalił cały światowy system globalnego bezpieczeństwa". "Jeśli dzisiaj Europa zwyczajowo poprze działania Tbilisi, będzie to oznaczało koniec istniejącego międzynarodowego prawa i pojawienie się nowego prawa regulowania konfliktów etnicznych -prawa siły" - pisze dziennik. Zdaniem "Rossijskiej Gaziety", "apele niektórych prezydentów do kierownictwa NATO o udzielenie pomocy wojskowej Tbilisi ostatecznie przekreślą możliwość strategicznego partnerstwa między Moskwą i Brukselą". "O jakiej współpracy może być mowa, gdy twój partner od dialogu uważa za absolutnie normalne zabicie rosyjskich obywateli? A nawet gotów jest poprzeć zabójcę" - pisze dziennik. W opinii "Rossijskiej Gaziety", "Micheil Saakaszwili podstawił Europę, czyniąc ją zakładnikiem swojej impulsywnej, szaleńczej polityki regionalnej". "Zachód, który dzisiaj jak nigdy dotąd potrzebuje współpracy z Moskwą w całym spektrum problemów - od bezpieczeństwa energetycznego po walkę z terroryzmem - nieoczekiwanie znalazł się na cudzych barykadach" - zauważa dziennik. "Rossijskaja Gazieta" dodaje, że "teraz (Zachód) zmuszony jest iść w parze z człowiekiem, który wcześniej czy później znajdzie się na ławie oskarżonych za ludobójstwo, którego dopuszczono się w Osetii Południowej". "Trudno wyobrazić sobie większą kompromitację demokratycznych wartości, którymi tak szczyci się Europa" - pisze dziennik. "Wriemia Nowostiej" ocenia z kolei, że "Unia Europejska nie jest w stanie sformułować jednolitego stanowiska i jej głos w ostatnich dniach był prawie niesłyszalny". "Inicjatywę przejawiają pojedyncze państwa Europy. Polityczne instrumenty, którymi dysponuje UE, nie funkcjonują. A pozorowana aktywność Europy w regionie tylko zachęca Tbilisi do działania, dając nadzieję na poparcie, którego w rzeczywistości nie będzie" - wskazuje gazeta. Według "Wriemia Nowostiej", "jest zrozumiałe, że antyrosyjskie lobby w Unii Europejskiej postara się wycisnąć z wydarzeń (w Gruzji) maksimum tego, co możliwe - kraje bałtyckie i Polska już wezwały do radykalnej rewizji stosunków z Moskwą". Dziennik zwraca też uwagę, że "wydarzenia w Osetii Południowej po raz kolejny obnażyły ogromny problem Moskwy - brak sojuszników, na których mogłaby się oprzeć". "Nawet państwa, z którymi Rosję łączą szczególne relacje - takie, jak Białoruś i Kazachstan - nie poparły rosyjskich działań" -podkreśla "Wriemia Nowostiej". Gazeta odnotowuje też, że ostrzeżenie ze strony Kijowa, iż Ukraina nie wpuści do bazy w Sewastopolu okrętów Floty Czarnomorskiej, które wezmą udział w operacji w Gruzji. "Strach pomyśleć, czym zakończy się spełnienie tej groźby i odpowiedź Moskwy" - pisze "Wriemia Nowostiej".