"Liczne bombowce rosyjskie wtargnęły głęboko w europejską przestrzeń powietrzną zbliżając się do granic kilku państwa NATO. Czy mogły tak postąpić? Mogły, przynajmniej tak długo, dopóki nie naruszają przestrzeni powietrznej Sojuszu Północnoatlantyckiego" - pisze "Sueddeutsche Zeitung" w komentarzu "Poczta lotnicza". Zdaniem komentatora dziennika Daniela Broesslera, NATO słusznie nie potępiło wzmożonej aktywności rosyjskiego lotnictwa jako "zagrożenia dla pokoju światowego", lecz tylko jako "ewentualne zagrożenie dla lotnictwa cywilnego". Według "SZ", działania strony rosyjskiej stanowią mimo wszystko powód do niepokoju. "Nie oznaczają jeszcze nowej zimnej wojny, ale są dowodem na renesans metod komunikowania się rodem z czasów zimnej wojny" - ocenia autor komentarza. Militarne inscenizacje Rosji na lądzie, na morzu i w przestrzeni powietrznej są przesłaniami dla przeciwnika. "Traktuj mnie poważnie" - brzmi najważniejsze z nich. Rosja uczyniła wiele by zaprezentować się jako silny przeciwnik sojuszu zachodniego. Komentator przypomina, że jednym z elementów zimnej wojny była "perwersyjna, lecz solidna obliczalność". Po dekadach doświadczeń Zachód i Wschód wiedziały, czego mogą się po sobie spodziewać. Obecne zamiary Putina są znacznie bardziej zagadkowe - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung". "Frankfurter Allgemeine Zeitung" podziela ocenę "SZ" interpretując loty patrolowe rosyjskich bombowców jako "przesłania zimnowojenne przekazywane za pomocą instrumentów zimnej wojny". "Putin posługuje się 'niedźwiedziami' (kryptonim NATO dla bombowców TU-95) tak jak czynili to jego sowieccy poprzednicy" - pisze "FAZ" tłumacząc, że prezydent Rosji chce "pokazać swoją militarną siłę i równocześnie przetestować politycznie Zachód". Autor komentarza sugeruje by Zachód nie dał się sprowokować, lecz wysłał ze swej strony sygnały świadczące o czujności i zdecydowaniu. NATO-owskie myśliwce w razie potrzeby poradziłyby sobie łatwo z "mającymi swoje lata tupolewami" - twierdzi "FAZ". Komentator chwali kanclerz Angelę Merkel za spokojną reakcję odrzucając zarzut o zbytnią ostrożność. Jej reakcja mogła doprowadzić prezydenta Rosji do szewskiej pasji. "Spokój pani kanclerz demaskuje nadymanie się Putina jako zachowanie chuligana" - konkluduje "FAZ". Zdaniem "Die Welt" Moskwa nie zaprzestanie prowokowania Europy i NATO. Zdaniem gazety nie wynika to z chęci drażnienia Zachodu, lecz jest "trzeźwym sprawdzaniem" jak daleko może się posunąć. Zachód nie może dać się zastraszyć - zaznacza komentator. Jego zdaniem NATO powinno wzmocnić własną zdolność obronną, przeznaczyć większe fundusze na wojsko i pokazać Moskwie, że wschodnioeuropejscy członkowie sojuszu są tak samo ważni jak kraje zachodnie. "Dla Niemców może oznaczać to zadanie rozbudowania międzynarodowego korpusu w Szczecinie do wymiarów brygady, i to nie tylko jako batalion wartowniczy" - czytamy w "Die Welt". "Berliner Zeitung" uważa, że Putin realizuje "transnacjonalną imperialną ideologię", co jest dużym wyzwaniem dla NATO. Sojusz może powrócić do dawnej roli ochrony krajów członkowskich stosując politykę powstrzymywania Rosji. Ale jak wdrażać pokojową koegzystencję, gdy Putin nie uznaje istniejących granic? - pyta autor komentarza. Lokalny dziennik "Badische Zeitung" zarzuca natomiast obu stronom - NATO i Rosji, że "zgodnie z militarną logiką" wzajemnie "napędzają się" zmierzając do konfrontacji. NATO powinno zrezygnować z takiej postawy - uważa autor komentarza, zastrzegając, że kolejne manewry "przed drzwiami drugiej strony" nie przyniosą niczego dobrego. Na polityce "napinania muskułów" zyskuje jedynie Putin - im bardziej Rosjanie boją się rzekomo agresywnego NATO w pobliżu ich granic, tym bardziej popierają swojego prezydenta - czytamy w "Badische Zeitung".