"Sueddeutsche Zeitung" "Nie ma żadnej gwarancji, że agresja Rosji skończy się na Donbasie. Ćwierć wieku po zakończeniu zimnej wojny, Europejczycy są skonfrontowani z Rosją, która znów staje się zagrożeniem militarnym. Jest to gorzka prawda. (...) Zachodowi dobrze się wiedzie dzięki rosyjskim dostawom gazu i ropy naftowej, dzięki rosyjskiej ucieczce kapitału i rosyjskim zamówieniom przemysłowym. Te stosunki gospodarcze trzeba jednak ograniczyć tak, żeby to Moskwę zabolało. Nie da się ukryć, że ucierpi też na tym Zachód. Ale to jest sprawą drugorzędną. Putin chce wciągnąć Europę w mroczną otchłań. Zachód nie może na to pozwolić". "Neue Osnabruecker Zeitung" "Ton zaostrza się coraz bardziej. Rząd RFN zarzuca Rosji podjęcie interwencji wojskowej na Ukrainie, inne rządy państw UE mówią wręcz o inwazji. (...) Nawet, jeśli kraje UE demonstrują zdecydowanie do wprowadzenia dalszych, bolesnych sankcji, które mogłyby rosyjskiego prezydenta Putina zmusić do zmiany kursu, nie należy się spodziewać wiele po sobotnim szczycie Unii Europejskiej. Solidarność z Ukrainą ma swoje granice". "Luebecker Nachrichten" "Prezydent USA Barack Obama mówi o wojnie, mimo że nie zamierza wszczynać konfliktu zbrojnego z Rosją. UE ględzi o sankcjach gospodarczych, z których Putin i doświadczony cierpieniem naród rosyjski, mogą sobie pokpiwać do woli. Nikt na serio nie może chcieć wojny z Rosją z powodu Doniecka czy Charkowa. Pożoga wojenna byłaby nieunikniona. Pomimo tego trzeba powstrzymać zapędy ekspansjonistyczne Rosji". "Mannheimer Morgen" "Również z tym szczytem nie należy wiązać zbyt wysokich oczekiwań. Nie szykuje się żadna groźba, która mogłaby przywołać Moskwą do opamiętania. Ten dylemat tak samo obciąża NATO jak i Unię Europejską. Szef Komisji Europejskiej, Barroso, ma całkowitą rację zarzucając Moskwie, że pożegnała się z wszystkimi międzynarodowymi standardami i pryncypiami". "Maerkische Oderzeitung" (Frankfurt nad Odrą) "Putinowi powinno się właściwie przyznać nagrodę w kategorii "najlepszy aktor państwowej sceny", bo w rozmowach z partnerami z Zachodu i Kijowa, od miesięcy łże jak z nut. Od pojawienia się pierwszych "zielonych ludzików" na Krymie udaje niewiniątko; neutralnego obserwatora, któremu na niczym tak nie zależy jak na pokoju. Jednocześnie po kryjomu inscenizuje konflikty, do których bez jego udziału, w tej formie przypuszczalnie w ogóle by nie doszło". Opr. Iwona D. Metzner, Redakcja Polska Deutsche Welle