Włoska prasa znacznie ostrzej podsumowała porażkę w Brukseli niż premier Mario Monti, który mówił po przerwanych obradach, że brak porozumienia "niczego nie przesądza" i że jest jeszcze czas na uchwalenie nowej perspektywy finansowej. Podkreślał też, że nie liczy się szybkie tempo decyzji, ale jej treść. Wszystko o budżecie UE w raporcie specjalnym serwisu Biznes. Przytaczając te słowa szefa rządu gazety kładą przede wszystkim nacisk na głębokie podziały, jakie zarysowały się w Unii. Pęknięcie między północą a południem "Corriere della Sera" pisze o pęknięciu między północą a południem. Tym razem, dodaje, zazwyczaj grająca osobno Wielka Brytania nie pozostała sama. Także Niemcy, Holandia, Finlandia, Dania i Szwecja - a więc kraje, które do unijnej kasy wpłacają więcej niż z niej otrzymują - domagały się większych cięć. "Unia Europejska złożona jest z krajów partnerskich. Przynajmniej tak zawsze mówiono, ale już tak nie jest "- stwierdza komentator największego włoskiego dziennika. Nie ma on złudzeń: to koniec europejskiej solidarności. "Unia bardziej przypomina stowarzyszenie, któremu grozi podział na bloki wierzycieli i dłużników" - dodaje. W ocenie publicysty, w ciągu czterech lat kryzysu w Europie pogłębiano tylko podziały, jeden za drugim. Koniec osi "Merkozy". Nowa nosi nazwę "Camerkel" Tylko silne przywództwo może zmienić kierunek marszu Unii Europejskiej - podkreśla się na łamach mediolańskiej gazety, według której takiego rezultatu należało się spodziewać. Oś, nazywana za czasów prezydenta Francji Sarkozy'ego "Merkozy", nosi teraz nazwę: "Camerkel", bo u boku kanclerz Angeli Markel stanął teraz premier Wielkiej Brytanii David Cameron. "La Repubblica" stwierdza, że za walką między "jastrzębiami cięć" pod wodzą Camerona a frontem ich przeciwników kryje się coś więcej: bardziej złożone "wyrównanie rachunków", które zdaniem autora komentarza może zmienić oblicze Unii. Tym, jak zauważa, należy tłumaczyć niezwykłą ostrożność uczestników obrad, którzy woleli odłożyć definitywne starcie na przyszłość. Ale nie można przeciągać w nieskończoność tej konfrontacji między "sześcioma złymi" zwolennikami cięć i pozostałymi krajami. Tak jak Brytyjczycy, wszyscy muszą zdecydować, czy chcą pozostać "motorem Europy", czy będą próbować ratować się sami - twierdzi autor komentarza. Ostrzeżenie przed groźbą "traumatycznych rozwodów" "La Repubblica" przestrzega też przed groźbą "traumatycznych rozwodów", gdyby następna runda negocjacji także nie powiodła się. "Ślepi i głusi w Brukseli" - tak unijny szczyt podsumowuje "La Stampa". Przywołuje przy tym obraz Pietera Bruegla "Przypowieść o ślepcach", wiszący w galerii w stolicy Belgii. Turyński dziennik ironizuje, że europejscy przywódcy powinni przyjrzeć się arcydziełu pamiętając o słowach z Ewangelii świętego Mateusza: "Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną". Nie należy dramatyzować - dodaje autor komentarza, który jest zdania, że budżet zostanie uchwalony, a północ i południe zawrą porozumienie. Wyraża jednak ubolewanie, że w Brukseli nie wysłuchano milionów obywateli, patrzących z lękiem w przyszłość. "Totalna głuchota Brukseli wywołuje strach, oburza i budzi żal" - konstatuje "La Stampa".