Według "Frankfurter Allgemeine Zeitung": "To prawda, że CDU zawdzięcza swój wspaniały sukces wyborczy przede wszystkim premierowi (Szlezwika-Holsztynu - red.) i jej czołowemu kandydatowi Danielowi Guentherowi, który cieszy się dużym szacunkiem we wszystkich partiach, niezależnie od różnic politycznych. Gdyby z nim i CDU było inaczej, partia chadecka nie okazałaby się kompetentna w tak wrażliwych obszarach polityki, jak szkoły i edukacja; i to nie kosztem mniejszych partnerów koalicyjnych, czyli Zielonych i FDP, tylko dzięki dobrej z nimi współpracy, wyróżniającej się wzajemnym szacunkiem oraz zaufaniem". "Na płaszczyźnie federalnej jesienią ubiegłego roku Olafowi Scholzowi udało się zbudować most między prawicą a lewicą. (...) W Kilonii CDU udowodniła jednak, że i ona może dobrze wywiązać się z tej roli, nie rezygnując ze swojej tożsamości i niezależności. Ten osobisty sukces jeszcze bardziej zwiększy znaczenie Guenthera w unii CDU/CSU" - czytamy w niemieckim dzienniku. Z kolei "Handelsblatt" dodaje: "W ostatnich latach wiele mówiło się o upadku państwa partyjnego. Samozwańcze partie ludowe i inne efemerydy polityczne nie były w stanie przyciągnąć do siebie większej liczby wyborców. To także jest prawdą. W ostatnich wyborach do Bundestagu wyniki powyżej jakże ważnych 30 procent głosów stały się dla CDU/CSU, ale i dla SPD odległą perspektywą. Olaf Scholz jest kanclerzem, którego partia uzyskała zaledwie jedną czwartą głosów. Jednak po olśniewającym zwycięstwie wyborczym Daniela Guenthera w Szlezwiku-Holsztynie wydaje się, że w krajach związkowych pojawiają się oznaki sygnalizujące ważne zmiany." "Podczas gdy w ostatnich wyborach powszechnych SPD i CDU/CSU wypadły blado i wyglądały na zmęczone, w krajach związkowych wyrasta nowe pokolenie polityków, którzy rządzą energicznie i skutecznie, biorąc pod uwagę zróżnicowane poglądy obywateli. Prawdziwymi mistrzami w tej dziedzinie są Zieloni, którzy w Kilonii osiągnęli bardzo dobry wynik" - dowiadujemy się dalej z "Handelsblatt". Friedrich Merz może cieszyć się z sukcesu tylko tydzień. Potem czeka go kolejny test Jak przewiduje "Stuttgarter Zeitung": "Wybory w Szlezwiku-Holsztynie, przynajmniej na razie, kończą historię wyborczych porażek CDU. Bez tego Merz (przewodniczący CDU - red.) byłby tylko nie odnoszącym sukcesów syndykiem masy upadłościowej pozostałej po Angeli Merkel. Wygrana zapewnia Guentherowi władzę na pięć lat. Jednak Merz może się cieszyć z jego sukcesu tylko przez tydzień, ponieważ czeka go kolejny, dużo ważniejszy test jego partii w postaci wyborów do landtagu w Nadrenii Północnej-Westfalii, najludniejszym z 16 niemieckich krajów związkowych". "Koelner Stadt-Anzeiger" zastanawia się: "Inaczej niż na dalekiej północy, w Nadrenii Północnej-Westfalii wybory do landtagu nie będą wyborami, w których największą rolę odgrywa osobista popularność kandydatów. Ale to wcale nie jest czymś złym dla jej premiera (Hendrika Wuesta z CDU - red.). "Jeszcze parę miesięcy temu mało kto, poza dobrze poinformowanymi ludźmi z kół politycznych, znał jego kontrkandydata z SPD, Thomasa Kutschatego. O zwycięstwie lub porażce 15 maja zadecyduje odpowiedź na pytanie, której sile politycznej, a być może także której konstelacji partii, obywatele ufają najbardziej, że popchnie ten kraj związkowy do przodu". "Wszystko wskazuje na to, że nad Renem dojdzie do zmiany. Pytanie tylko, czy któryś z członków dotychczasowej koalicji rządowej w tym landzie będzie w stanie przynajmniej częściowo kontynuować rządy w ich obecnym duchu" - podsumowuje "Koelner Stadt-Anzeiger". Lekcja dla Nadrenii Północnej-Westfalii "Nuernberger Nachrichten" analizuje: "Lekcja dla Nadrenii Północnej-Westfalii za tydzień i w jakimś stopniu także dla Bawarii w przyszłym roku, jest następująca: premier, którego polityka jest postrzegana przez wyborców jako spójna, stabilna i konsekwentna, także dziś może liczyć na uzyskanie absolutnej większości w danym landtagu. "Wybory w Szlezwiku-Holsztynie były ważne dla lidera CDU Friedricha Merza. Nie dlatego, że on sam lub jego partia tak bardzo przyczynili się do sukcesu chadeckiego premiera tego landu. Ich wpływ był raczej ograniczony. Jednak po ostatnich porażkach w wyborach do parlamentów krajów związkowych w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, w Berlinie, Saarze i w ubiegłorocznych wyborach do Bundestagu, chadecja CDU/CSU musiała koniecznie odnieść jakiś sukces wyborczy, aby zatrzymać negatywny trend i zmotywować swoich członków i wyborców" - pisze "Nuernberger Nachrichten" . Podsumowanie "Muenchner Merkur" wygląda następująco: "Wybiera się tych, którzy są postrzegani przez elektorat po pierwsze jako autentyczni i wiarygodni, a po drugie jako osoby, które troszczą się o dany land i jego mieszkańców oraz dobrze do nich pasują". To właśnie udało się popularnemu Danielowi Guentherowi w Szlezwiku-Holsztynie. "Jeśli CDU/CSU uda się zjednoczyć różne nurty w swoim łonie i nie wdać się w walki frakcyjne, w których może się zatracić, ma szansę na wykorzystanie tkwiącego w niej potencjału. Nowy przewodniczący CDU Merz wyraźnie do tego dąży i poczynił już spore postępy w zaprowadzaniu w niej wewnętrznego pokoju. Nie wiadomo, czy to wystarczy, by w najbliższą niedzielę uniknąć utraty władzy w Nadrenii Północnej-Westfalii, która dla CDU ma znaczenie kluczowe. W każdym razie w tej chwili od wybrzeża chadekom wieje delikatny wiatr w plecy" - stwierdza autor artykułu. Dagmara Jakubczak/ Redakcja Polska Deutsche Welle