"29 szefów państw i rządów NATO jest zjednoczonych w sporze. Tak można podsumować spotkanie z okazji 70. rocznicy powstania Sojuszu" - pisze dziennik "Frankfurter Rundschau". Chiny wyzwaniem dla NATO Zwraca uwagę jednocześnie, że należy dostrzegać nie tylko wiele kontrowersji, jak chociażby spór między USA i Europą o podział obciążeń w ramach Sojuszu, interwencja Turcji w Syrii, czy kłótnia między prezydentem USA Donaldem Trumpem i jego francuskim kolegą Emmanuelem Macronem na temat stosunków transatlantyckich, ale też punkty wspólne. Należy do nich m.in. określenie w deklaracji końcowej szczytu Chińskiej Republiki Ludowej jako wyzwania dla Sojuszu - podkreśla "FR". Również dziennik "Handelsblatt" zwraca szczególną uwagę na relacje z Państwem Środka. "Teraz jest to oficjalne: NATO uznaje Chiny za kraj, który może zagrozić bezpieczeństwu 29 państw członkowskich. W deklaracji londyńskiej Sojusz mówi w tym kontekście o ‘szansach i wyzwaniach’ oraz że są one wynikiem ‘większego wpływu’ Chin w polityce międzynarodowej. Oznacza to jednocześnie, że NATO nie dąży do otwartej konfrontacji z Pekinem i sygnalizuje gotowość do podjęcia dialogu" - analizuje gazeta. Niemcy wydadzą 50 mld euro rocznie "Tagesspiegel" jest tymczasem zawiedziony ogólnymi wynikami spotkania w Londynie. "Obchody 70. rocznicy powstania NATO mogły być okazją do wyjaśnienia praktycznych korzyści, jakie płyną z istnienia Sojuszu, jak stawia czoło zewnętrznym zagrożeniom i buduje bezpieczeństwo". Ta szansa - według gazety - nie została wykorzystana. "Podobnie, jak rząd federalny nie wyjaśnił swoim obywatelom, dlaczego powinni wkrótce wydać 50 mld euro rocznie na obronę. Po latach milczenia powinno się jasno powiedzieć: istnieją takie i takie zagrożenia, musimy dysponować następującymi zdolnościami, aby z nimi walczyć, to jest wkład niemiecki i to jest koszt. Po to, żeby zachować pokój" - postuluje berlińska gazeta. Rosja: Ani razu nie zabrzmiało słowo Ukraina Rosyjski dziennik "Kommiersant" relacjonuje, że przywódcy 29 państw NATO na spotkaniu w środę "w ciągu trzech godzin próbowali uregulować nagromadzone rozbieżności". Deklarowany przez nich wspólny cel Sojuszu "w pewnym stopniu udało im się udowodnić", ponieważ Turcja zrezygnowała z blokowania planu obrony NATO dla państw bałtyckich i Polski. Niemniej, "pytanie o to, dokąd zmierza NATO pozostało po spotkaniu bez odpowiedzi" - ocenia rosyjski dziennik. "Kommiersant" zwraca uwagę, że sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg na konferencji prasowej w odniesieniu do Rosji "nie wspomniał ani o konflikcie w Donbasie, ani o Krymie", a jedynie o konieczności rozmów na temat kwestii związanych z kontrolą zbrojeń. "Na końcowej konferencji prasowej ani razu nie zabrzmiało słowo ‘Ukraina’" - podkreśla moskiewski dziennik. Uzgodnienie planu obrony dla państw bałtyckich i Polski gazeta uważa za "bodajże jedyną nowość" wśród rezultatów spotkania przywódców państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Kraje NATO określiły zagrożenia dla bezpieczeństwa euroatlantyckiego i Rosja znalazła się na tej liście, "mimo deklaracji liderów Francji i USA, którzy wzywali do rozpoczęcia dialogu z Moskwą" - podkreślają "Izwiestija". Powołując się na opinię ekspertów dziennik ocenia zarazem, że "deklarowanie ‘zagrożenia rosyjskiego’ odbywa się w dużym stopniu siłą inercji". Przy czym - jak wskazuje gazeta - między NATO i Rosją istnieją "obiektywne rozbieżności umacniane od 2014 roku przez kryzys ukraiński". Gazeta zaznacza, że w oświadczeniu końcowym dotyczącym zagrożeń dla bezpieczeństwa padają słowa o "agresywnych działaniach Rosji" i dopiero potem wymienione jest zagrożenie terrorystyczne. Jednakże NATO przejawia już wobec Rosji "pewną inercję" - zastrzegają "Izwiestija". Szwedzka prasa o żartach z Trumpa Gazeta "Svenska Dagbladet" pisze w czwartek, że na jubileuszowym szczycie w Londynie "naciskane NATO znalazło drogę naprzód". "Wszystko inne byłoby katastrofą dla sojuszu" - stwierdza komentator szwedzkiego dziennika. "Svenska Dagbladet" zauważa także milczenie prezydenta USA Donalda Trumpa, który zrezygnował z konferencji prasowej i wcześniej wrócił do kraju. "Na poprzednich szczytach NATO ostatnie słowo należało do prezydenta USA. Tym razem na Twitterze Trump poinformował, że już wystarczająco dużo mówił w Londynie" - czytamy w komentarzu. W podobnym tonie pisze gazeta "Dagens Nyheter". Dziennik krytykuje jednak przebieg samego spotkania. "Szczyt NATO miał wyglądać harmonijnie, aby przykryć znane kontrowersje między USA, Francją oraz Turcją, a skończył się na wcześniejszym wyjeździe Trumpa oraz rzekomych żartach innych przywódców na jego temat" - podkreśla dziennik.