Szczyt był sukcesem - ocenia dziennik "Die Welt". Spotkanie stało się "sygnałem jedności wolnego Zachodu przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainie" - podkreśla autor komentarza. Siedem wielkich krajów uprzemysłowionych Zachodu wysłało prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi sygnał, że "nie dadzą się podzielić i nadal zdecydowanie potępiają pogwałcenie przez Moskwę prawa międzynarodowego" - czytamy w "Die Welt". Komentator gazety uważa, że należy powątpiewać, iż groźba kolejnych sankcji wystarczy, by odwieść Putina od nasilenia agresji przeciwko Ukrainie. Jednak uczestnicy szczytu dali jasno do zrozumienia, że Putin na razie nie ma co liczyć na "rozmiękczenie zachodniego frontu sprzeciwu". Równocześnie przywódcy siedmiu krajów wykazali, że argumenty apologetów Putina uważających, że szczyt bez prezydenta Rosji jest bezużyteczny, okazały się chybione - pisze "Die Welt". "Kraje G7 przypomniały rosyjskiemu prezydentowi po raz kolejny, że zachodnie sankcje mogą zostać zaostrzone, jeżeli wojna na Ukrainie wybuchnie na nowo" - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung". "To nic nowego, jednak w chwili, gdy walki rozgorzały na nowo, jest to próba przeciwdziałania dalszemu pogorszeniu sytuacji" - ocenia komentator. Największym problemem jest jego zdaniem brak jasności co do zamiarów Putina. "Czy chce on podtrzymywać konflikt, czy też zamrozić go, czy może zamierza wysłać swoich separatystów na Zachód?" - zastanawia się autor. Zdaniem "FAZ" po uczestnikach konfliktu na Ukrainie nie należy się spodziewać żadnych prawdziwych kompromisów. - W miarę trwały pokój możliwy będzie dopiero wówczas, gdy zewnętrzne siły wywrą presję na swoich podopiecznych - uważa komentator. Konflikt należy jego zdaniem rozwiązać w Moskwie, Waszyngtonie i Berlinie. Spotkania na szczycie służą potwierdzeniu własnej tożsamości, dlatego podczas drugiego spotkania bez udziału Rosji kraje G7 tak mocno podkreślały, że są wspólnotą wartości - pisze "Sueddeutsche Zeitung". Wywrócenie przez Rosję zachodniego ładu wartości, rosyjska machina propagandowa i obawa przed możliwością zranienia w tym konflikcie "wstrząsnęły Zachodem". Jeżeli G7 uważają się za bastion przeciwko autorytarnym rządom i antydemokratycznym czy nawet imperialnym zakusom, to "być może trochę przesadzają". Ale przynajmniej zrozumiały, że w nowym porządku świata potrzebne są punkty orientacyjne. Jednoznaczna postawa wobec konfliktu na Ukrainie jest wzorem, do którego równać będą mniejsze kraje UE - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung". Konflikt na Ukrainie wykazał, jak niejednorodna jest grupa G7 - pisze "Tagesspiegel". Dla Europejczyków Putin jest wyzwaniem, dla Japończyka Shinzo Abe partnerem służącym stabilizacji, dla Baracka Obamy nieodzownym czynnikiem na Bliskim Wschodzie - od Iranu do Syrii. Z tej mozaiki stworzyć jednolite stanowisko wobec Ukrainy i utrzymać je to nie bagatela - ocenia "Tagesspiegel".