"Stany Zjednoczone zbombardowały Afganistan" - pisze na pierwszej stronie irański dziennik "Teheran Times". Irańska agencja prasowa IRNA donosi, że ministerstwo spraw zagranicznych Islamskiej Republiki Iranu uznało naloty na Afganistan za nie do przyjęcia. Agencja IRNA donosi, że Iran nie jest gotów na przyjęcie rzesz afgańskich uchodźców, którzy uciekać będą przed skutkami wojny. "Afganistan atakowany" - to czołówka saudyjskiego dziennika "Arab News". Z kolei izraelskie źródła, w Internecie nazywane "Debka File" informują, że w Afganistanie może zostać użyta taktyczna broń neutronowa. Takiej broni mieliby użyć Amerykanie, z kolei prezydenci Rosji i Stanów Zjednoczonych zgodzili się też, że taka broń może zostać przez Rosję rozmieszczona w Czeczenii. Chiński dziennik ?China Daily" podkreśla, że komunistyczne Chiny sprzeciwiają się terroryzmowi, jednak zdaniem Pekinu, odwet wojskowy przeciw terrorystom musi być tak prowadzony, aby uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej. Dziennik ?Japan Times" donosi o całkowitym poparciu rządu Japonii dla działań zbrojnych Stanów Zjednoczonych. Japonia nie może jednak wziąć bezpośredniego udziału w atakach na Afganistan, ponieważ zabrania jej tego obowiązują od końca drugiej wojny światowej konstytucja. W Korei Południowej dziennik ?Korea Herald" donosi o nieoczekiwanym zbliżeniu dwóch wrogów - komunistycznej Korei Północnej i Stanów Zjednoczonych. Podstawą owego zbliżenia jest wspólna walka z terroryzmem, i co nie wykluczone także z tym spod znaku skrajnie lewicowej Japońskiej Armii Czerwonej, wspieranej przez reżim północnokoreański. ?The Times of India" donosi, że wojska indyjskie są postawione w stan najwyższej gotowości w związku z działaniami zbrojnymi w Afganistanie. "Po pierwszych uderzeniach Pentagon przygotowuje się do kilkudniowej, intensywnej kampanii powietrznej w samym Afganistanie" - pisze dziś "The New Yotk Times", twierdząc, że świadczy o nich m.in. pozostawienie w regionie dwóch niewidzialnych dla radarów bombowców B-2. Po zakończeniu akcji nie wróciły one na terytorium Stanów Zjednoczonych. Po raz pierwszy stacjonują w rejonie konfliktu, w brytyjskiej bazie Diego Garcia. Można się tylko zastanawiać do czego mogą się jeszcze przydać jeśli atak zakończył się sukcesem i tak jak się przewiduje obrona powietrzna Talibów przestała istnieć B-2 mogą czekać na misję gdzie indziej. Powszechnie oczekuje się, że tym razem inaczej niż w konfliktach końca XX wieku siły lądowe zostaną wprowadzone znacznie wcześniej. Sekretarz obrony Donald Rumsfeld pośrednio potwierdził obecność przynajmniej niewielkich oddziałów stwierdzając wczoraj, że gdyby w Afganistanie były już poważne siły byłoby o tym wiadomo. Administracja Busha podkreśla powtarza, że w tej wojnie trzeba cierpliwości.