Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" wezwał w poniedziałek Obamę do wypowiedzenia "szaleństwu posiadania broni" cywilnej wojny. "Nigdy więcej? Ameryka dobrze wie, że kolejna masakra z pewnością nadejdzie - kiedyś i gdzieś. Albo raczej: w każdej chwili i wszędzie. Zraniony naród celebruje swoją agonię po każdym masowym morderstwie, z rutyną jak podczas niedzielnej mszy" - czytamy w komentarzu opublikowanym na łamach wydawanej w Monachium gazety. Komentator zwraca uwagę, że sprawcy - "najczęściej młodzi, biali samotnicy, często z zaburzeniami psychicznymi", wchodzą w posiadanie instrumentów mordu bez problemów i całkiem legalnie. "Telewizja udaje współczucie, politycy zapewniają o swoim oburzeniu i tylko lobby producentów broni odmawia - jak twierdzi z szacunku wobec ofiar - zajęcia stanowiska" - czytamy w komentarzu. "SZ" pisze, że słowa prezydenta "nigdy więcej" są jedynie "skargą żałobną", a Obama "pociesza, lecz nie obiecuje poprawy". Podczas jego pierwszej kadencji od kul zginęło 40 000 rodaków - co dziesiąta ofiara miała mniej niż 18 lat. Komentator krytykuje Obamę za to, że "nie wykazał odwagi, by za pomocą ostrzejszego prawa wytrącić zabójcom broń z ręki". "To wymaga odwagi" Obama tłumaczy się zapisanym w konstytucji prawem do posiadania broni, lecz jego bierność wynika przede wszystkim z obawy przed konfrontacją z Republikanami i lobby producentów broni - ocenia "SZ". Jego niechęć do wprowadzenia kontroli rynku broni graniczy ze "współudziałem w morderstwie i zabójstwie". Zmiana tej sytuacji wymaga nie współczucia lecz odwagi - pisze "SZ", dodając, że Obama musi wykorzystać horror, do którego doszło w Newtown, i wypowiedzieć szaleństwu broni cywilną wojnę. "Nawet jeśli przegra, to warto ze względu na godność ofiar podjąć taką próbę. W przeciwnym razie Obama pozostanie tym, czym jest teraz: prezydentem złamanych serc" - podsumowuje komentator "SZ". "Frankfurter Allgemeine Zeitung" przypomina, że posiadanie rewolwerów i karabinów, traktowane przez Europejczyków jak anachronizm, należy nadal do amerykańskiego stylu życia. Komentator podkreśla, że broń w szkolnych torbach i szufladach nocnych stolików nie uczyni Ameryki bezpieczniejszą. Obama chce podjąć kolejną próbę, by przekonać swoich obywateli o konieczności ostrzejszych kontroli. "Również Republikanie muszą postawić sobie pytanie, co jest dla nich ważniejsze: prawo do noszenia broni czy też szkoły i uniwersytety pozbawione śmiertelnego strachu" - czytamy w "FAZ". Holenderska gazeta "De Telegraaf" uważa, że masakra w szkole w Newtown może okazać się kroplą, które przeleje czarę goryczy. W Waszyngtonie, ale także w poszczególnych stanach USA, zaznacza się większość popierająca ograniczenie posiadania automatycznej broni palnej. Zaostrzenie przepisów o posiadaniu broni może okazać się tym razem możliwe - przepowiada holenderski komentator. Austriacki "Der Standard" przypomina, że Obama wielokrotnie zapowiadał po podobnych masakrach podjęcie "skutecznych kroków", lecz mimo tych zapowiedzi "nic się nie działo". Ponowny wybów Obamy i śmierć 20 dzieci mogą ten stan zmienić - przewiduje komentator. Bill Clinton przeforsował zakaz sprzedaży cywilom broni półautomatycznej, jednak przepisy utraciły ważność w 2004 roku. Po tragedii w Newtown Obama może spróbować przeprowadzić coś podobnego. Węgierski "Nepszabadsag" zauważa, że amerykańskim chłopcom wpaja się od najmłodszych lat przekonanie, że broń jest czymś męskim. A broń jest ze względu na coraz bardziej liberalne przepisy łatwo dostępna. Tak długo, jak członkowie społeczności, którym nie powiodło się, będą mieli łatwy dostęp do broni, za pomocą której można dokonać masakry, tak długo musimy liczyć się z podobnymi (do Newtown) strasznymi informacjami z USA - pisze węgierski dziennik. "Financial Times" podkreśla, że masakra w szkole w Newtown powinna się stać punktem wyjścia do wprowadzenia kontroli posiadania broni w USA. Pierwszy krok należy do Obamy. Od lat 1990. Demokraci cofali sie przed kontrolą broni w obawie przed Narodowym Stowarzyszeniem Broni, jedną z najbardziej wpływowych grup lobbingowych. Jeśli Obama pragnie skutecznej kontroli, musi naciskać na zakaz prywatnego posiadania całych grup broni. Zwolennicy prawa do noszenia broni twierdzą, że to "nie broń zabija ludzi, lecz ludzie zabijają ludzi". Zdaniem "FT" najwyższy czas, by skończyć z tym nonsensem. "Gdyby Adam Lanza (sprawca masakry) posiadał jedynie nóż, to prawdopodobnie nie znalazłby się w szkole". "W trosce o bezpieczeństwo amerykańskich dzieci Obama musi działać śmiało i przejąć inicjatywę. Nie zastąpią tego pobożne mowy o narodowym uzdrowieniu, nawet jeśli są wygłaszane ze szczerą intencją" - czytamy w "FT".