Prasa: Czas pokazać, co Niemcy czują i myślą
Poniedziałkowe wydania prasy niemieckiej komentują antyimigranckie incydenty w Budziszynie i Clausnitz - pożar w budynku przeznaczonym dla uchodźców i blokowany przez rozjuszony tłum autobus z migrantami.
"Mitteldeutsche Zeitung" z Halle ocenia: "Clausnitz i Budziszyn świadczą o politycznym paraliżu. Tłuszcza zwiera szyki, a Pegida podgrzewa nastroje i wzywa do "zrobienia porządków". Wszystko wrze, sprawy wymykają się spod kontroli. Jeśli nasi politycy nie stawią temu czoło, a po drugiej stronie nie będzie gotowości do ich wysłuchania, oznaczać to będzie koniec demokracji, a wtedy rządzić będą wrzask i prawo pięści. Clausnitz pozwala nam rzucić okiem na to powolne pogrążanie się w otchłani".
Hanowerska "Neue Presse" zauważa: "Syci, dorośli ludzie, ciepło ubrani, którzy nigdy nie doświadczyli wojny i nędzy, prawdopodobnie wykonujący jakiś zawód lub żyjący z państwowych zasiłków blokują autokar z uchodźcami wojennymi, płaczącymi kobietami i przerażonymi dziećmi. Motłoch ryczy: "To my jesteśmy narodem". Nie, chciałoby mu się odkrzyknąć: "Wy nie jesteście narodem. Jesteście rozpasanym, zawistnym motłochem, pozbawionym zwykłej, ludzkiej przyzwoitości i jakichkolwiek zasad moralnych’". Można się tylko wstydzić oglądając film wideo, który to dokumentuje, i który ktoś wstawił do Internetu, a na domiar złego jeszcze się tym szczyci."
"Nürnberger Nachrichten" pisze: "Ciągle powtarza się, że trzeba poważnie traktować ludzkie lęki i troski. To prawda, ale dla kogoś, kto klaszcze widząc pożar w ośrodku dla uchodźców, nie można mieć żadnego zrozumienia. Minister spraw wewnętrznych de Maiziere trafia w sedno, kiedy mówi, że przekroczono ‘granicę przyzwoitości’. Przeciwnicy azylantów w Clausnitz skandowali: ‘My jesteśmy narodem’. Wystarczy jednak trzeźwe spojrzenie na wyniki wyborów, aby stwierdzić: Nie, nie jesteście narodem, tylko co najwyżej jego małą częścią".
"Kieler Nachrichten" widzi to podobnie: "Nie można zarządzić odgórnie zrywu przyzwoitych obywateli, ale najwyższy już czas na protesty i wiece dziesiątków tysięcy ludzi w Dreźnie potępiających tępych durniów z Clausnitz i Budziszyna i skąd indziej. Czas pokazać, co Niemcy czują i myślą naprawdę. Czym są dla nich prawdziwe wartości świata zachodniego. ‘My jesteśmy narodem’ - jakże obrzydliwą i żałosną karykaturą dawnych, wschodnioniemieckich obrońców wolności jest ten saksoński motłoch. Silnym głosem i z pełną determinacją należałoby zawołać w ich stronę: Wy na pewno nie jesteście narodem. Naród wie, co to jest ludzka przyzwoitość, godna postawa i prawa człowieka. Naród to my, a nie wy!"
"Sächsische Zeitung" z Drezna stwierdza: "Saksonia ma nie tylko problem z ksenofobią i rasizmem. Brakuje jej także politycznego przywództwa, jasnej postawy, którą powinno ono propagować. Także tam, gdzie się to komuś może nie spodobać. W tych dniach nasyconych nienawiścią potrzeba nam czegoś więcej niż premiera landu, który dopiero po dwóch dniach powiedział kilka miałkich i bezsilnych słów".
"Märkische Oderzeitung" z Frankfurtu nad Odrą oburza się: "Haniebne i naprawdę przerażające jest to, że w gruncie rzeczy nikogo to wszystko nie zaskakuje. Nienawiść do cudzoziemców dojrzewała od dawna. Najpierw po cichu, a potem coraz bardziej jawnie, podsycana przez źle rozumianą wolność wyrażania opinii oraz populistyczne wypowiedzi polityków. Co musi się jeszcze wydarzyć, żeby konsekwentnie i stanowczo podjęli oni działania przeciwko tym, którzy atakują migrantów i schroniska dla nich? Oburzanie się (...) to już od dawna dużo za mało wobec rozszalałego tłumu skłonnego do stosowania przemocy. Sprawcom skandalicznych incydentów trzeba jasno pokazać, gdzie ich miejsce. Nic nie usprawiedliwia ich pogardliwej postawy wobec innych ludzi. Nic a nic".
Opr. Barbara Cöllen, Redakcja Polska Deutsche Welle