W najbliższą sobotę Polacy na Litwie organizują kolejny protest w obronie szkół polskich w tym kraju. Sprzeciwiają się oni zwiększeniu liczby przedmiotów w szkołach polskich wykładanych po litewsku i ujednoliceniu egzaminu maturalnego z języka litewskiego dla wszystkich szkół już od 2013 roku. Dziennik "Lietuvos Żinios" w czołowym artykule przypomina, że 17 marca 1938 roku w okupowanym Wilnie polskie pułki maszerowały aleją Gedymina skandując: "Na Litwę! Daj nam Kowno", w ten sposób domagając się przyjęcia przez Litwinów upokarzającego ultimatum nawiązania stosunków dyplomatycznych z Polską. Jak pisze dziennik, pojutrze w tym bolesnym dla Litwinów dniu podżegający napięcie w stosunkach polsko-litewskich populiści, znowu przejdą aleją Gedymina w proteście przeciwko ustawie o oświacie i zademonstrują swoją siłę. Jeden z liderów litewskich radykalnych nacjonalistów Romualdas Ozolas kilka dni temu wystąpił z oświadczeniem domagającym się, żeby - jak twierdzi - ta prowokacyjna akcja została odwołana. Dyrektor Instytutu Społeczeństwa Obywatelskiego Darius Kuolys uważa, że Polacy mają prawo do wyrażania swego niezadowolenia z decyzji władz oświatowych. Jednak jego zdaniem zaplanowanie takiej akcji w dniu 17 marca nie wygląda sympatycznie. Podobnie ocenia sytuację sygnatariusz Aktu Niepodległości Litwy Czesław Okińczyc: "Trzeba rozumieć Litwinów i nasze historyczne nieporozumienia. Nie sądzę, że dodatkowe zaognianie i wyznaczenie akcji protestacyjnej na 17 marca było mądrą decyzją" - oświadczył Okińczyc. Tymczasem Lider Akcji wyborczej Polaków na Litwie Waldemar Tomaszewski uważa, że data akcji protestacyjnej jest przypadkowa.